sobota, 28 lutego 2015

13. ''Czemu masz, taką smutną twarz?''

- Obudził mnie dzwonek mojego iPhone'a. Niechętnie podniosłam głowę i odebrałam nie patrząc kto to.
- Co do cholery? - Jęknęłam zaspana przecierając oczy.
- Holly, gdzie ty do cholery jesteś! - Krzyknął mój ojciec do telefonu przez co od razu się zerwałam na równe nogi.
- Jestem u przyjaciółki, co się spinasz? - Próbowałam jakoś załagodzić sytuację i mu to wytłumaczyć.
- Twój brat jest tutaj na totalnym kacu, a z Vanessą siedzi opiekunka. Jeśli do 30 minut się nie pojawisz w domu masz szlaban! - Nie dał mi czasu na odpowiedź tylko szybko się rozłączył.
Wskoczyłam na Justina i zaczęłam nim potrząsać, żeby się obudził.
- Justin do kurwy! - Krzyknęłam klepiąc go w ramię na co otworzył oczy i złapał mnie w pasie.
- Co jest księżniczko, przecież jest dopiero rano. - Dopiero rano? Tak to wszystko wyjaśnia, Justin nie myśli zaraz po przebudzeniu. Jęknęłam i zeszłam z niego zakładając spodnie.
- Jeśli za pół godziny nie będę w domu to jestem uziemiona! - Powiedziałam już nieco podirytowana, że ciągle śpi. Założyłam na siebie moją bluzkę i rozczesałam włosy palcami upinając je w koka. Justin wstał stając przede mną. Złapał mnie za biodra i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go z czułością odrywając się od niego po kilku sekundach.
- Musimy jechać, jeśli nie to mam przechlapane. - Mruknęłam zakładając na nogi buty. Boże, miałam ochotę zjeść mojego chłopaka. Był w samych bokserkach, było widać praktycznie każdy jego tatuaż, idealne mięśnie, ale nie zjeżdżałam wzrokiem poniżej pasa. Oblizałam wargi i zanim się zorientowałam Jay był już ubrany i prowadził mnie do garażu. Kiedy drzwi się otworzyły zaniemówiłam. Zobaczyłam motor, dokładnie to chyba krwistoczerwony ścigacz. Podał mi kask i wsiadł na niego zakładając swój.
- Nie ma mowy Jay.. - Jęknęłam obczajając maszynę.
- Ufasz mi? - Spytał na co pokiwałam głową. - To wsiadaj, nie bój się.
Wywróciłam oczami i usiadłam za nim wzdychając ciężko. Justin odpalił maszynę wyjeżdżając z garażu. Kurczowo trzymałam się jego brzucha, żeby przypadkiem nie spaść. Nim się obejrzałam jakieś 15 minut później byliśmy trzy domy od mojego. Postanowiłam, że wysiądę wcześniej, żeby nie robić przypału. Zeszłam i pocałowałam Jussa w usta biegnąc w stronę domu. Nawet mu nie powiedziałam do zobaczenia, trudno. Wbiegłam do domu i zobaczyłam tam rozwścieczonego ojca, jego żonę, która trzymała na rękach Vanessę i Matta, który stał ze spuszczoną głowę. Chwilę później otrzymaliśmy dłuuugie kazanie. Miałam szlaban na nocowania. Wiedzieli, że jeśli daliby mi karę na telefon, laptopa, albo na wychodzenie to i tak znalazłabym sposób, żeby je złamać. Udałam się do mojego pokoju i wzięłam długi prysznic.

***

Minęły kolejne dwa miesiące od całego przypału z tatą. Nawet się nie zorientowałam, kiedy przyszła zima. Dziś był 21 grudnia, co znaczy, że za trzy dni wigilia, co znaczy, że przyjedzie mama i Tamara, co znaczy wspólnego sylwestra w klubie, co oznacza napalonego Justina, a nie wspominam nawet o Tamarze i Chazie bo to będzie istna masakra.
Dzisiaj miałam wybrać się na zakupy z Jessicą. Była godzina 11 kiedy wstałam. Szybko udałam się pod prysznic, bez mycia włosów bo nie były w najgorszym stanie, a nie chciałam się przeziębić, gdyż za 45 minut miałam być gotowa. Ubrałam na siebie czarne rurki, luźną koszulkę i ciepły sweterek. Na nogi czarne botki na wysokim obcasie, a na ramiona mój płaszcz. Poprawiłam mój makijaż i włosy wychodząc przed dom. Stała tam już Jessica ze swoją siostrą Amy, oczywiście w ich fioletowym Porshe. Zaśmiałam się wchodząc na miejsce pasażera. Przywitałam się z dziewczynami. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Amy się uśmiechała. Zawsze była smutna i nieobecna. Postanowiłam dzisiaj trochę ją uszczęśliwić. Niechętnie chodziła z nami na imprezy, na zakupy czy gdziekolwiek. Ona po prostu była smutna. Przypomniała mi się wtedy piosenka, którą kiedyś gdzieś słyszałam.

Była sobie dziewczyna
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
We włosach nosiła spinki i treski
I inne śmieci
Żywiła się tłuczonym szkłem
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
Gasiła pety na otwartym sercu
I marzła nawet w lecie

Była sobie dziewczyna
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
W oczach nosiła mroczne sekrety
I nie lubiła dzieci
A im bardziej była smutna
Tym wyższy był jej kok
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
Co wieczór skacze w mrok.

Amy czemu masz
Taką smutną twarz?


Potrząsnęłam głową nie chcąc myśleć co jest dalej w tej piosence. Westchnęłam widząc wielkie centrum handlowe. Jessica wjechała do podziemnego parkingu szukając wolnego miejsca. Kiedy już je znalazła co trwało minimum pięć minut wysiadłyśmy z auta kierując się w stronę wejścia. Złapałam Amy pod rękę, a dziewczyna rzuciła mi smutne spojrzenie. Pomasowałam jej ramię wchodząc do Forever21. Zobaczyłam piękny, długi i ciepły sweterek o liliowym kolorze. Moje oczy pewnie się błyszczały. Wzięłam swój rozmiar i postanowiłam, że muszę go kupić. Tak wiem, miałyśmy robić zakupy na prezenty, ale musiałam. Kiedy zobaczyłam, że Amy stoi przy ścianie i patrzy na wszystkie wyzywające spódniczki ze skrępowaniem musiałam z nią porozmawiać.
- Słoneczko, co jest z tobą? - Spytałam kładąc dłoń na jej plecach.
- Chciałabym być taka jak ty i Jessica. Jesteście takie pewne siebie, też bym chciała taka być. - Wyszeptała, na co się uśmiechnęłam i zaciągnęłam ją do przymierzalni wołając Jess. Wybrałyśmy dla Amy obcisłe szare rurki, koszulkę, która opinała biust i na górę rozpinany beżowy sweterek. Wepchnęłam jej to do przymierzalni a ona to przymierzyła. Spojrzałyśmy na nią kiedy wyszła. Dziewczyna zdecydowanie miała co pokazać. Była szczupła, miała zaookrąglone kształty co na pewno spodobałoby się nie jednemu chłopakowi.
- Jess dawaj kiecki! - Krzyknęłam wchodząc do przymierzalni z Amy, która stała i się na mnie patrzała.
- Jezu dziewczyno, nie wstydź się mnie. Mamy to samo, to po pierwsze, a po drugie nie masz się czego wstydzić. - Puściłam jej oczko, a ona się zarumieniła. Powoli zdjęła z siebie jeansy i wtedy przeżyłam szok.
- Amy co to jest? - Spytałam patrząc na jej pocięte uda. - Amy co to do cholery jest?! - Niemal krzyknęłam patrząc na okaleczone ciało mojej przyjaciółki. Ona spuściła głowę i szybko się zasłoniła.
- Nieważne. - Mruknęła zakładając na siebie swoje spodnie.
- Dlaczego to zrobiłaś? - Spytałam patrząc w oczy mojej przyjaciółki, a jej wypełniły się łzami.
- Porozmawiajmy o tym innym razem, proszę. - Szepnęła i łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
 - Nie płacz myszko, przepraszam. Proszę, nie płacz. - Pogłaskałam jej plecy i mocno ją do siebie przytuliłam. - Chodź, przymierzymy ubrania na sylwestra, może znajdziesz coś dla siebie.
- Chcę, żebyś mi coś wybrała chcę wyglądać dobrze dla Ma..- Podniosła głowę i zagryzła nerwowo wargę.
- Dla kogo? - Spytałam, a moje oczy się otworzyły szerzej na jej słowa.
- Dla Matta.. - Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, ale po chwili już mocno ją przytuliłam i do przymierzalni weszła Jessica z kieckami. Podałam Amy czerwoną, opinającą jej ciało sukienką z wycięciem na plecach. Założyła ją i do tego pasujące czarne i wysokie szpilki. Wyglądała jak nie ona. Uśmiechnęłam się i razem z Jess powiedziałyśmy jej, żeby ją brała. Kupiła jeszcze parę innych spodni, jedną spódniczkę, kilka koszulek, oczywiście wybraną sukienkę i szpilki. Weszłyśmy do sklepu z bielizną. Spojrzałam na dziewczyny i wybrałam dla siebie kilka kompletów. Myślę, że Jayowi się spodobają. na samą myśl przygryzłam wargę i udałam się do przymierzalni. Po chwili je zawołałam, żeby zobaczyły jak na mnie wygląda. Pokiwały głową, a wtedy Jessica podała mi coś, czego nigdy w życiu bym nie ubrała. Przyniosła mi obcisły stanik z kornką, do tego pasujące majtki, ale przyczepione były do tego pończochy ze spinkami, tak, żeby się trzymać majtek, a całość miała zakrywać wyzywająca, fioletowa.. firanka? Przymierzyłam to i nie powiem, nie wyglądałam źle, ale czułam sie nieswojo. A jeszcze mam się w tym pokazać Justinowi, jasne.
Wtedy doznałam olśnienia. Sprawię mu taką niespodziankę na nowy rok, że nigdy jej nie zapomni. Szybko się ubrałam, kupiłam komplet wybrany przez Jessicę i kilka swoich. Udałyśmy się do kosmetyczki. Zrobiłam sobie żelowe paznokcie, które były nieco przedłużone w odcieniu krwistoczerwonego matu. Pani uwinęła się ze mną godzinę. Następnie udałyśmy się wszystkie do fryzjera. Poprosiłam o przedłużenie włosów do połowy tyłka, dolne pasma delikatnie mi rozjaśniła tworząc ombre, ale tylko na dole. Na górze zrobiła mi kilka jasnych pasemek i wszystko wyprostowała. Byłam zadowolona z efektu. Moje włosy najbardziej mnie zachwycały. Oblizałam wargi i spojrzałam na dziewczyny. Jessica zdecydowała się podciąć włosy, które przefarbowała na blond, a Amy zostawiła je w normalnej długości robiąc na swoich kasztanowych włosach delikatne pasemka podobne do moich. Wszystkie miałyśmy proste włosy. Zapłaciłyśmy i udałyśmy się na zakupy dla innych na święta. Byłam totalnie załamana bo nie wiedziałam co mam kupić Justinowi. Mojej młodszej siostrze kupiłam lalkę, którą tak bardzo chciała, mojej macoszy złoty zegarek, a mojemu tacie komplet złotych spinek i perfumy. Mattowi kupiłam durexy, nie pytajcie dlaczego, po prostu, oraz kupon do Starbucksa, żeby mógł zabierać tam np. Amy. Do tego dołożyłam mu skromny prezent w formie kilku złotych łańcuszków, podobnych do tego od Jaya. Słyszałam parę razy jak mówił, że je chce. Mamie kupiłam bransoletkę, tak zwanej ''przyjaźni'' gdzie wygraderowane było jej imię. Potem się rozdzieliłam z dziewczynami. Amy kupiłam nowe słuchawki do jej telefonu i kilka case'ów na telefon, bo wcześniej narzekała, że ciągle ma obity telefon. Jessice kupiłam kuferek z mnóstwem kosmetyków, na który wcześniej patrzała, ale tak jakby nie chciała na niego wydawać zbytnio pieniędzy. No i teraz najgorsze. Tamara i Justin. Tamarze nakupowałam tyle rzeczy, że nie miałam pojęcia. Zaczęłam chodzić po sklepach i natknęłam się na super okazję. Kupiłam jej cały komplet do robienia paznokci. Była w nim między innymi lampa UV, fryzarka, podkładka, różne pędzle, żele, tipsy, pyłki, ozdoby, pilniczki, matowniki i inne takie. Od zawsze wiedziałam, że Tamara uwielbia babrać sie w takich rzeczach. Dobra, teraz najgorsza rzecz. Justin..
Cholera, wiem o nim naprawdę wiele, ale nie mam pojęcia czy cokolwiek mu się spodoba. Kupiłabym mu Rolexa, ale ma już... dwa. Buty - ma, auto-ma, kosmetyki raczej go nie interesują, bransoletki raczej też nie. Cholera, co taki chłopak może lubić.
I wtedy mnie olśniło. Jak zauważyliście ciągle mnie olśniewa. Udałam się do sklepu muzycznego i zamówiłam mu jego prezent. Zadowolona wyszłam ze sklepu kierując się w stronę auta. Byłyśmy dosłownie zapakowane po uszy w tym aucie. Kiedy dziewczyny mnie podwiozły musiałam na dwa razy wnosić zakupy.
Wszystko popakowałam w ładne torby i schowałam do szafy. Przebrałam się w piżamę i rzuciłam się na łózko. Była już prawie 23. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~
Macie ten upragniony rozdział! Przepraszam, że tak długo na niego czekaliście. Nadmiar obowiązków jest okropny, ale mimo wszystko cieszę się, że jesteście ze mną c:

Miłego czytania!
Jeśli Wam się podoba to komentujcie c:

@pvcixx

6 komentarzy:

  1. Cudowny! Czekam na nexta ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, świąteczne zakupy i tajemniczy prezent dla jussa

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuuuuudoooooo kiedy następny?
    Kocham twoją twórczość!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! Czekam na nexta Ps . Bardzo bym chciała żeby sie pojawił jutro :))

    OdpowiedzUsuń
  5. No wkoncu jest !!! Od ostatniego rozdziału wychodziłam co pół godziny sprawdzić czy już jest dodany Nowy rozdział :D <3

    OdpowiedzUsuń