środa, 11 marca 2015

16. ''Kocham cię jak wariat..''

Holly Williams

Obudził mnie uporczywy dźwięk budzika. Spojrzałam na zegarek, była 6:10. Niechętnie wstałam z łóżka przeciągając się. Dzisiaj był poniedziałek, pierwszy dzień szkoły w nowym roku. Nawet tam nie poszłam, a już miałam dość.
Udałam się do łazienki, odkręciłam ciepłą wodę wchodząc pod prysznic. Namydliłam moje ciało ulubionym żelem, a włosy umyłam jagodowym szamponem. Spłukałam z siebie wszystko wychodząc spod prysznica. Wysuszyłam moje włosy, wytarłam ciało wracając do pokoju. Założyłam na siebie ubrania, a całość prezentowała się tak.
Chwyciłam moją torebkę i zbiegłam na dół. Spojrzałam na moje iPhone'a, dochodziła siódma rano. Westchnęłam wychodząc przed dom. Matt nocował u Amy, więc musiałam sama jechać do szkoły. Jasne, mogłabym zadzwonić po Justina, ale nie chcę go obarczać moimi obowiązkami. Od prawie tygodnia nie mamy ze sobą kontaktu. Dzwoniłam do niego z kilkanaście razy i wysłałam parę sms-ów, ale na marne. Justin się nie odezwał. Po tym jak się kochaliśmy i spędziłam u niego noc jego tata przyjechał z delegacji. Może chcę z nim spędzić trochę czasu. Nie wiem, mam nadzieję, że będzie dzisiaj w szkole.
Udałam się na przystanek autobusowy, a chwilę później podjechał mój autobus. Wsiadłam do niego siadając na końcu.
Godzinę później był na miejscu, była 8:30, więc bez sensu było iść na piętnaście minut lekcji. Usiadłam na ławce przed szkoła wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Wsunęłam jednego między wargi odpalając go. Zaciągnęłam się dymem wypuszczając go po chwili.
Wtedy do moich uszu dobiegł dźwięk silnika. Spojrzałam na parking, a tam wysiadł Justin. Zaraz, on nie był sam.
Jestem pewna, że moja szczęka przebiła ziemię. Zaraz za nim szła Veronica i złapała go za rękę. Justin złączył ich palce, a chwile później pocałował jej wargi, Myślałam, że śnię. Zerwałam się na proste nogi gasząc papierosa. Byli już prawie pod drzwiami kiedy rozbrzmiał dzwonek.
- Justin! - Krzyknęłam biegnąc w ich stronę.
- Justin! - Chwyciłam go za ramię, na co ten się obrócił.
- Czego chcesz, Holly? - Mruknął nie patrząc mi w oczy.
- Możesz mi do cholery wyjaśnić co to ma znaczyć? - Wskazałam na ich splątane ręce.
- A to, zapomniałem ci powiedzieć, że z nami koniec. Po prostu nie czuję tego czegoś do ciebie. - Powiedział ze spuszczoną głową. Poczułam jak moje serce kruszy się na milion malutkich kawałeczków.
- Ale ja... jak to? - Do moich oczu napłynęły łzy, ale nie mogłam pozwolić im teraz wycieknąć.
- Przynajmniej dobrze nam było razem w łóżku. - Puścił mi oczko, odwrócił się i odszedł.
Odszedł chłopak, którego obdarzyłam takim silnym uczuciem. Wciąż stałam tam i wpatrywałam się w nich, kiedy odchodzili. Ta szmata zrobiła mi to po raz drugi. Odebrała mi chłopaka, na którym mi zależało.
Chwilę później poczułam jak ktoś łapie moją dłoń. Spojrzałam w bok, to była Jessica. Posłała mi słaby i pocieszający uśmiech. Wtedy coś we mnie pękło. Po prostu się rozpłakałam. Odwróciłam się i zbiegłam po stromych schodach biegnąc przed siebie.
Biegłam ile sił w nogach, aż nie straciłam oddechu. Biegłam sprintem chyba przez jakieś dwadzieścia minut. Dobiegłam na jakąś małą łąkę, otoczoną jeziorkiem. Byłam na jakiejś wysepce z dala od wszystkich. Opadłam na trawę zanosząc się płaczem. Po prostu leżałam na ziemi płacząc. Było dosyć chłodno, a ziemia była lodowata. Aktualnie miałam w dupie moje zdrowie. Chciałam o nim zapomnieć, źle się czułam. Źle się czułam, że wszyscy wokół są fałszywi. Justin - zależało mi na nim, opuścił mnie. Veronica - zrobiła mi to drugi raz, mam nadzieje, że tym razem nie będzie ''do trzech razy sztuka''. Nie, nawet nie mam zamiaru się wiązać z nikim innym. Cierpiałam. Mocno cierpiałam. Chciałam tylko wrócić do mojego domu, do mamy, muszę wrócić.

Po jakichś czterech godzinach w końcu podniosłam się z ziemi. Chwyciłam za moją torebkę i wyszłam z polanki. Udałam się na przystanek autobusowy, a za chwilę wsiadłam do busa. Byłam półtora godziny później w domu ze względu na korki. Wysiadłam kilka przystanków przed domem mojego ojca. Weszłam do sklepu i kupiłam sobie wódkę, oraz dwie paczki papierosów. Schowałam wszystko pod książki, żeby przypadkiem tata mi tego nie skonfiskował. Nie chciałam iść do domu. Postanowiłam trochę się napić przed powrotem. Usiadłam na huśtawce na placu zabaw, na który kiedyś przyszłam z Justinem. Odkręciłam korek robiąc kilka łyków palącej cieczy. Rozejrzałam się dookoła, nagle wszystkie wspomnienia wróciły.

*flashback*

- Justin no chodź, jeszcze trochę. - Zaczęłam się śmiać widząc minę Justina. Był widocznie zmęczony zabawą ze mną na placu zabaw. Ja niestety byłam zwariowaną osobą i nigdy nie miałam dość takich zabaw. Usiadłam na huśtawce patrząc na mojego chłopaka.
- Pobujaj mnie. - Mruknęłam trzymając się za łańcuchy od huśtawki.
- Już idę. - Przewrócił oczami stając za mną. Złapał mnie za biodra i zaczął odpychać. Zrobił tak jeszcze kilkanaście razy
.
Kiedy mi się znudziło weszłam na zjeżdżalnie wchodząc na dużą rurę, która służyła do zjeżdżania.
- Patrz Justin, bawię się w Twój zawód. - Mruknęłam śmiejąc się głośno. Po chwili po niej zjechałam wpadając w ramiona mojego Justina.
- Bardzo śmieszne. - Wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną obkręcać. Przewinął mnie sobie przez ramię i zaczął biec. Biegł przed siebie co jakiś czas się kręcąc.
- Zostaw mnie do cholery! - Krzyczałam śmiejąc się cały czas. Starałam się bić go pięściami, żeby mnie w końcu postawił.

Jemu też się chyba znudziło i położył mnie na trawie. Ułożył się nade mną składając na moich wargach pojedyńczy pocałunek.
- Szaleję za tobą, Holly Williams. - Mruknął w moje wargi przytulając mnie do siebie.
- Ja za tobą też, Justine Bieberze. - Pocałowałam czule jego wargi siadając na jego kolanach.
Czułam się wtedy taka szczęśliwa.

*flashback*

Kilka łez spłynęło po moim policzku, ale szybko je wytarłam. Wypiłam jeszcze trochę mojej wódki i zapaliłam papierosa. Spakowałam wódkę do torebki wstając z huśtawki. Skierowałam się w stronę domu, kiedy zrobiło się trochę zimniej. Było już ciemno, ze względu,że to styczeń zamarzałam w samej bluzie i conversach.
Piętnaście minut później byłam w domu. Otworzyłam drzwi kluczem wchodząc do domu. Do moich uszu dotarły śmiechy i chichoty. Zignorowałam je, wiedząc do kogo należy ten głos. Oczywiście, Veronica. Ta suka nigdy mi nie da spokoju. Spojrzałam przez otarte drzwi na salon. Siedziała tam cała nasza ekipa,wszyscy się śmiali i dobrze bawili. Veronica siedziała Justinowi na kolanach, a co jakiś czas się całowali. Zabolało mnie to. Zdjęłam moje buty i rzuciłam nimi na podłogę zatrzaskując drzwi przez co wszyscy zwrócili się w moją stronę. Wbiegłam szybko na górę i zamknęlam drzwi na klucz. Usiadłam pod ścianą biorąc do ręki telefon. Zaczęłam kasować wszystkie zdjęcie Justina na moim telefonie, skasowałam jego numer i wszystkie wiadomości. Zawiesiłam moje konto na Facebook'u oraz Twitterze, a usunęłam Snapchata oraz Instagrama. Byłam całkowicie wyłączona ze świata żywych i szczęsliwych ludzi. Wstałam i chwyciłam za torbę. Napisałam do taty krótki list, w którym wszystko mu wyjaśniłam. Postanowiłam wrócić do mamy na własną rękę. Spakowałam ze sobą najważniejsze rzeczy, pieniądze, ubrania, telefon oraz ładowarkę. Wzięłam ze sobą również jakąś ciepłą kurtkę i grubsze buty. Spakowałam namiot oraz śpiwór, była prawie 22, wiec wiedziałam gdzie przenocuję. Położyłam kartkę na łóżku i posprzątałam po sobie. Zaplanowałam po prostu szybko zbiec na dół i uciec na moją polankę. Chwyciłam jeszcze za koc i przygotowałam się do biegu. Otworzyłam drzwi i zbiegłam szybko na dół. Otworzyłam drzwi biorąc ze sobą rower. Duży plecak mi przeszkadzał, ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Nikt na pewno nie zwrócił na mnie uwagi, w końcu jestem tylko zwykłą Holly Williams. Kto by się przejął moim zniknięciem?

Rowerem skierowałam się na moją polankę. Dochodziło tam jedynie światło księżyca. Wszystko wyglądało tam tak cudownie i pięknie. Rozłożyłam mój namiot i wsunęłam się do środka. Okryłam się kocem i śpiworem oraz kilkoma bluzami. Było tam strasznie zimno, było chyba -15 stopni, a ja idiotka siedzę w namiocie. Chwyciłam za wódkę z mojej torebki i zaczęłam ją po prostu pić jak wodę. Nim się obejrzałam cała butelka była pusta, a ja siedziałam i płakałam. Płakałam jak idiotka.
Spojrzałam na mój telefon. Dochodziła dwunasta w nocy. Położyłam się na twardej ziemi i chwilę później zasnęłam.

___

Obudził mnie dźwięk wibracji mojego telefonu. Nawet nie zwracając uwagi na to, kto dzwoni odebrałam.
- Halo? - Wymamrotałam ocierając moje oczy.
- Halo, Jezu Holly nic ci nie jest? Gdzie jesteś? Wszystko okej? Jesteś bezpieczna? - Powiedziała z troską Jessica przez telefon. W tle słyszałam krzyki Matta oraz Justina.
- Nie, nie jest okej. - Westchnęłam wywracając oczami. - Po prostu uciekłam z domu, zostałam brutalnie zgwałcona i leżę w lesie, gdzie zostałam też zamordowana, ale dziwnym trafem ktoś zostawił mi telefon, żebys mogła sprawdzić czy żyję.
Wiem, że to co powiedziałam nie miało najmniejszego sensu, ale nie obchodziło mnie to.
- Holly jezu święty, dzie ty jesteś dziecko? - Mruknął widocznie zmartwiony ojciec. Cholera, żeby mi nie zrobił afery o to co przed chwila powiedziałam.
- Nic mi nie jest okej, zapomnijcie o mnie wszyscy. Wyjdzie wam to na dobre. - szepnęłam, a po moim policzku spłynęła łza.
- Holly, co ty mówisz? - Powiedział zatroskanym głosem odchodząc od wszystkich, bo wszystkie głosy ucichły. - Wróć kochanie..
- Tato, ja nie chcę.. - Szepnęłam łamiącym głosem. - Ja chcę uciec, chcę uciec od tego wszystkiego. Tato, ja nie chcę żyć. - Wyszeptałam ścierając łzy z mojego policzka. Chwilę później się rozłączyłam i wyciszyłam telefon.
Wyszłam z namiotu rozprostowując kości. Było zimniej niż wczoraj, zdecydowanie zimniej. Wyciągnęłam papierosa z torebki odpalając go. Zaczęłam po chwili kaszleć. Chyba nabawiłam się zapalenia płuc, czy coś. Miałam to aktualnie gdzieś. Zaczęłam palić papierosa za papierosem. Chwilę później usłyszałam zza krzaków jakieś krzyki i po chwili wybiegł duży pies zza nich. Zaczęłam krzyczeć wskakując do wody, bo była to moja jedyna droga ucieczki.
Chwilę później się wynurzyłam, a moim oczom ukazali się policjanci, pies, mój tata, Jessica, Matt oraz Justin. Chwilę później zostałam wyciągnięta z jeziora przez policjantów i podali mi koc.
Jessica z Mattem zbierali moje rzeczy pakując je do samochodu. Ojciec cały czas mnie przytulał i mówił, że mam tak więcej nie robić. Justin wypalał dziurę w moim ciele, patrzał na mnie tak, że czułam się nieswojo. Zakaszlałam pociągając nosem. Nie było to pociąganie nosem poprzez płacz, tylko przez katar. Chyba byłam chora. Czułam się jakaś osłabiona, miałam dreszcze, ale co chwilę było mi też zimno.

Godzinę później byłam w domu taty pod kołdrą, z termometrem pod pachą. Miałam 39 stopni gorączki i mimo podawanych leków wcale mi nie spadała. Ciągle siedziała przy mnie Jessica oraz Matt, który krzyczał na Justina, że to jego wina. Jay również tam był, ale nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Po prostu czułam się źle, pewnie bym się rozbeczała, gdyby tak się stało. Jessica ciągle przepraszała mnie za to wszystko, że mnie zostawiła, a ja jej mówiłam, że ona nie ma z tym nic wspólnego.

Kiedy dochodziła dziewiętnasta, a mnie się trochę polepszyło Matt i Jess zostawili mnie samą z tym idiotą. On usiadł na łóżku i złapał mnie za dłoń.
- Nie dotykaj mnie. - Syknęłam zachrypniętym głosem zabierając rękę.
- Nie bądź taka, musiałem to zrobić. - Wymruczał łapiąc mnie za podbródek zmuszając do tego, żebym na niego spojrzała.
- Tak? Veronica ci kazała? - Zaśmiałam się ironicznie wywracając oczami.
- Nie, ja po prostu.. - Zaczął biorąc głęboki oddech.
- Kocham cię, Holly Williams. Kocham cię jak wariat.

~~~~~~~~~~
Witam, jest 16 rozdział.
Okej, na początku chciałam Was poinformować, że jeśli nie będzie minimum 15 komentarzy nie będzie rozdziału.

Mam nadzieję, że Wam się podoba.

Komentujcie!

@pvcixx

14 komentarzy:

  1. obgvicauhsvsmiuz neeeexxxxttttttttt!!!!! ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra, czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku miałam takie WTF
    A teraz takie aww hahaha. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boze ale sie wystraszylam
    Czekam na nexta posz dalej Blagam

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział, mam nadzieję, że hak najszybciej będzie next. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale on jest głupi... Jeżeli ją kocha to czemu powiedział wcześniej, że zależało mu tylko na łóżku?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym mu się do mnie zbliżyć

    OdpowiedzUsuń
  9. Masakra Justin to skurwysyn, napoczątku mówi jak on ją strasznie nie kocha puźniej całuje się z Veronicom z niewiadomego powodu a na sam koniec znowu mówi że ją kocha, WTF o co tu kurwa chodzi ? Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedno słowo : CUDO :3
    Zapraszam tez do mnie , będzie mi bardzo miło http://moment---ciszy.blog.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. 14 cudo pisz dalej :3

    OdpowiedzUsuń