niedziela, 22 marca 2015

19. ''Nie potrafię się podnieść...''

Wpadłam w obłęd. Popadłam w histerie. Popadłam w rozpacz. Popadłam w cierpienie. Popadłam w smutek. Spadłam na samo dno. I nie potrafię się podnieść.

Leżałam przez dwa dni, w ogóle nie wstawałam z łóżka, pomijając potrzeby fizjologiczne oraz picie wody. Znów czułam się źle, tak źle jak nigdy. Ale nic nie trwa wiecznie. Justin i Matt zostali u nas w domu, postanowili trochę tutaj posiedzieć i ''zaopiekować'' się mną czy coś.

Obudził mnie dźwięk budzika. Westchnęłam przejeżdżając ręką po moich długich włosach. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam moje mokre włosy suszarką i je rozczesałam zostawiając lekkie fale. Postawiłam dziś na naturalność. Jedynie trochę pomalowałam moje rzęsy. Ubrałam na siebie czarne rurki, luźną-szarą koszulkę oraz ciepłą czarną bluzę. Wsunęłam na moje stopy vansy, chwyciłam moją torbę i wyszłam z pokoju kierując się w dół. Czekali tam już na mnie wszyscy. Wywróciłam oczami kierując się w stronę wyjścia.
- Holly zaczekaj. - Mruknęła moja matka. Odwróciłam się kładąc ręce na biodrach.
- Na co? - Parsknęłam śmiechem odgarniając moje włosy.
- Matt i Justin jadą z tobą do szkoły, od dziś będą z tobą tam chodzić, żeby zobaczyć co się tam dzieje. Cóż, skoro nie chcesz z nami rozmawiać-to nasze jedyne wyjście. - Powiedziała stanowczo trzymając na rękach Jasona.
- Cokolwiek. - Jęknęłam zła i wyszłam z domu stając obok czarnego Range Rover'a Justina, a chwilę później usiadłam na tylnim siedzeniu. Przymknęłam oczy oddając się drzemce.

- Holly, obudź się. - Ktoś ciągle szturchał moje ramię. Jęknęłam otwierając drzwi. Był to pochylający się nade mną Justin. Kiedy był tak blisko miałam ochotę go pocałować. Spoglądałam to na jego usta, to w jego oczy. Oblizałam wargi, ale chwilę później sobie przypomniałam. - PRZECIEŻ TEN KUTAS CIĘ ZOSTAWIŁ HOLLY, KAŻ MU SIĘ OD CIEBIE ODJEBAĆ. - Pomyślałam sobie i odepchnęłam go od siebie. Szybko wyszłam z auta kierując się w stronę szkoły. Nawet nie wiem kiedy znalazłam się przy mojej szafce. Wyciągnęłam książki do angielskiego udając się do sali.

Była pora lunchu. Wyszłam z sali od języka francuskiego kierując się do łazienki. Szybko się wysiusiałam i umyłam ręce. Poprawiłam moje włosy, a kiedy chciałam wyjść ktoś zagrodził mi drogę. Była to Ashley i jej zjebana świta. Jęknęłam z frustracji próbując wyjść z łazienki.
- Dokąd to, do twojego brata-ochroniarza? - Powiedziała Ashley, na co reszta wywłok zaczęła się śmiać.
- Oh, a co to za przystojniak, który jest razem z nim? - Oblizała wargi Nora stając bliżej mnie. - Hm, ciekawe co by się stało, gdybyśmy całkiem przypadkiem wylądowały w łóżku, hm?
Zagotowało się we mnie, nie wiem co mi się stało. Moja dłoń zetknęła się z jej policzkiem tworząc mocny, czerwony ślad. Momentalnie zostałam pchnięta na podłogę za włosy przez co krzyknęłam. Ashley trzymała mnie ciało, a reszta dziewczyn kopała mój brzuch. Głośno krzyczałam przez płacz, błagając by mnie zostawiły. Nie mogłam wytrzymać z bólu. Pochyliłam się nad toaletą i zwymiotowałam wszystko, czyli nic.
One jednak nie dawały z wygraną. Kilka razy uderzyły moją głową o sedes, a Nora ciągle biła mój brzuch i podbrzusze. Miałam dość. Chciałam umrzeć.
Kiedy rozbrzmiał dzwonek one na reszcie sobie odpuściły. Wyszły z toalety zostawiając mnie tam samą. Poczułam jak z mojej kobiecości coś wypływa. Czułam ogromny brzuch w podbrzuszu, był tak silny, że krzyczałam. Błagałam o pomoc. Spojrzałam w dół. Była to krew. Przeraziłam się. Chwyciłam się mocno za brzuch i wybiegłam z toalety. Udałam się w stronę parkingu, ale doszłam tam dopiero po jakichś piętnastu minutach.
Wychodząc na parking upadłam. Skuliłam się czując kolejną falę przeszywającego bólu w moim brzuchu. Krzyczałam dławiąc się moimi łzami. Co one mi do cholery zrobiły?
Później poczułam ramiona, które mnie oplatały. Zaciągnęłam się mocno zapachem perfum. Wiedziałam-to był Justin. Mój Juss, tak mi go brakowało.
- Justin.. - Szepnęłam, kiedy wszedł ze mną do auta i posadził mnie na swoich kolanach jeżdżąc rękoma po moich włosach i twarzy.
- Kocham Cię Justin. - Wyszeptałam, chociaż nie byłam pewna, czy to wyszło z moich ust, czy tylko sobie to uroiłam. Chwilę później nie widziałam już nic. Jedynie ciemność, nawet nie poczułam bólu. Czyżby moje męczarnie się skończyły? Może umarłam?

Otworzyłam oczy. Kilka razy mrugnęłam przyzwyczajając się do jasnego światła.
- O mój Boże, obudziła się! - Krzyknęła moja matka wybiegając z sali. Wywróciłam oczami ruszając powoli palcami. Od razu ból przeszedł przez moje podbrzusze.
Chwilę później do środka weszli lekarze, moja zapłakana matka, jakieś pielęgniarki, mój brat, Tamara i Justin. Justin usiadł obok mnie łapiąc mnie za rękę. Wymamrotał bezgłośne ''przepraszam'' całując moją dłoń. Zerknęłam na niego zdezorientowana i rozejrzałam się dookoła.
- Panno Williams, mamy dla Pani informację. - Powiedział ze skruchą w głosie jeden z lekarzy.
- No to słucham?
- Może być to dla Ciebie ciężkie, dlatego jest tutaj Pani psycholog. - Kiwnął głową w stronę kobiety ubranej całą na biało.
- Witaj kochana, jestem Chloe Amando. Jestem szpitalnym psychologiem. To co usłyszysz może być dla Ciebie szokiem. Ale tutaj wszyscy są dla Ciebie, żeby Cię wspierać. - Usiadła obok mnie na łóżku patrząc w moje oczy.
- Ktoś mi powie o co tutaj chodzi? - Spojrzałam na Justin, ujrzałam łzę, która wypłynęła z jego oka. - Dlaczego płaczesz?
- Straciliśmy je. - Wtulił twarz w moją dłoń ściskając ją z całej siły.
- O CO CHODZI?! - Podniosłam głos chcąc się dowiedzieć co się dzieje.
- Kochanie, poroniłaś. - Szepnęła Pani psycholog ze smutnym uśmiechem na twarzy.

~~~~~~~~

Ale drama hm? Rozdział jest krótki, ale dużo się dzieję.

Rozdział specjalnie dedykuję dla Ani Rudzielcowej.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!

@pvcixx

19 komentarzy:

  1. Co!? OMG ale jak to? gdybyś widziała moją minę lałabyś ze śmiechu. Ale serio, CO? Nie wiem co napisać. Rozdział jest genialny. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo boziu jak mi jej szkoda,tyle przeszła i tu jeszcze to poronienie ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże ... Szkoda mi jej. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG TO JEST ZAJEBISTE ! Kocham to co raz bardzie! Jak akcja aaa!!! Dawaj szybko nowy + dziękuje ogromnie za dedykacje wiele to dla mnie znaczy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże szkoda dziewczyny czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. o nieeeeeeeeeeee w życiu się nie spodziewałam że tak to sie potoczy ! dawaj szybko nn ! . musi być dobrze niech utrze na tym laską nosa ! i niech znów będa z justinem

    OdpowiedzUsuń
  7. O jezuu :o a byłby piękny dziudzius jak Juss! :// następny szybciutko <33

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny! :) kiedy nastpny? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ugh w takim momencie ? Nie masz serca !

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepszy ! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Super czekam na kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. ZAJEBISTY :*:) *-*

    OdpowiedzUsuń
  14. 45 year-old Associate Professor Inez Bottinelli, hailing from Vanier enjoys watching movies like Investigating Sex (a.k.a. Intimate Affairs) and Roller skating. Took a trip to San Marino Historic Centre and Mount Titano and drives a Ferrari 500 Mondial Spider Series I. spojrz na to teraz

    OdpowiedzUsuń