czwartek, 19 lutego 2015

3. ''Jeśli chcesz, żeby to była randka, to w porządku...''

Spojrzałam na Justina przez ramię i uśmiechnęłam się. Objęłam go ramieniem siadając przy barze. Był ubrany podobnie jak wczoraj. Wzięłam do ręki swojego drinka upijając przez słomkę kilka łyczków.
- Wyglądasz zachwycająco. - Szepnął Justin do mojego ucha łapiąc mnie za dłoń.
- Dziękuję. Ty również jesteś dziś niczego sobie. - Przyciągnęłam go do mnie za koniec koszuli, a on stanął między moimi nogami. Patrzał mi w oczy z pożądaniem i zachwytem.
Po kilku następnych drinkach nabrałam więcej odwagi. Złapałam go za dłoń idąc na środek parkietu. Zaczęłam kręcić biodrami w rytm mojej ulubionej piosenki. Justin chwycił moje biodra w pewnym i mocnym uścisku przyciągając mnie do siebie. Ocierałam się tyłkiem o jego krocze i uda machając moimi włosami. Jay powoli wsunął dłoń pod moją sukienkę zatrzymując się na wewnętrznej stronie mojego uda. Złapałam go za tą rękę wyciągając ją stamtąd. Odwróciłam się w jego stronę zarzucając mu ręce na szyję. Wywrócił zabawnie oczami kładąc na mnie swoje ręce. Jego dotyk był miły i podniecający. Położyłam głowę na jego ramieniu kręcąc moim tyłkiem.
Kiedy piosenka się skończyła Justin wyciągnął mnie z klubu. Udaliśmy się na spacer w stronę centrum. Oboje byliśmy wypici więc nie mogliśmy pojechać autem Justina. Nim się zorientowałam byliśmy pod moim hotelem. Justin pocałował moją szyję. - Dobranoc.
- Hej, Justin. - Złapałam go za rękę kiedy chciał się oddalić. - Wejdziesz? - Spytałam pewnym głosem, a on pokiwał głową.
Weszliśmy do budynku udając się do winy. Trzymałam Justina za rękę odliczając ile jeszcze pięter zostało nam do przejechania. W końcu rozbrzmiał dzwonek informujący nas o tym, że to nasze piętro. Wyszłam z nim za rękę wyciągając kartę do otwierania drzwi z torebki. Otworzyłam drzwi wchodząc z chłopakiem do środka. Zamknęłam je kierując się w stronę mojego pokoju. Wchodząc do niego odetchnęłam zakluczając drzwi.

- Wygląda na to, że mi dziś już nie uciekniesz. - Zaśmiałam się ściągając z siebie szpilki i kurtkę. Rzuciłam to na krzesło razem z torebką. Stanęłam przed Justinem zarzucając włosy na plecy.
- Pasuje mi to. - Szepnął chwytając tył moich ud. Przyciągnął mnie do siebie przez co upadłam na niego. Spojrzałam na jego pełne usta w kształcie serca. Jezu, tak bardzo ich pragnęłam. Oh, Pieprzyć wszystko! Krzyknęłam sobie w myślach i nawet nie wiem kiedy moje usta zaatakowały wargi Justina. Chłopak wydawał się być zaskoczony. Uśmiechnął się przez pocałunek po chwili go odwzajemniając. Położyłam ręce na jego klacie chcąc by ta chwila nigdy się nie kończyła. Znałam tego chłopaka drugi czy tam trzeci dzień i już się z nim całowałam. Świetnie. Aktualnie miałam to w dupie. Chciałam więcej jego pocałunków. Rozpięłam powoli koszulę Justina zsuwając ją z jego ramion. Przejechałam paznokciami po jego umięśnionym brzuchu i klatce piersiowej powodując delikatne, czerwone ślady. Justin obalił mnie na plecy rozsuwając z boku suwak mojej sukienki. Wsunął mi rękę pod spódniczkę na udo masując je przy nim swoimi palcami. Przyciągnęłam go do mnie za włosy muskając jego szczękę i brodę. Justin zachichotał ściągając ze mnie sukienkę. Rzucił ją za siebie. Przejechał po mnie wzrokiem oblizując wargi w seksowny sposób. Może leżałam przed nim roznegliżowana, ale nie miałam zamiaru dać mu dobrać się do moich majtek. Ani mi się śni! Oderwałam się od jego ust dając mu do zrozumienia, żeby zwolnił.
- Coś nie tak, Holly? - Mruknął zdezorientowany. Najpierw nakręcam chłopaka, a potem go olewam. Przewróciłam oczami.
- Nie Justin, wszystko okej... Tylko um... Nie chcę się z tym śpieszyć. - Przeniosłam mój wzrok na ścianę po prawej stronie unikając jego spojrzenia. Pomasował dłońmi moje biodra uśmiechając się do mnie.
- W porządku, a mogę chociaż zostać? - Spytał z nadzieją w głosie siadając obok mnie.
- Pewnie, tylko niczego nie próbuj. - Zagroziłam palcem, którego on złapał i pocałował. Uśmiechnęłam się delikatnie obracając się do niego tyłem.
Justin zdjął z siebie spodnie i rzucił je w kąt. Obrócił się w moją stronę oplatując moje ciało swoimi silnymi ramionami. Poczułam jak odlatuję.
***
Holly Williams P.O.V

Rano obudził mnie delikatny dotyk na moim ramieniu. Kilka razy otworzyłam i zamknęłam oczy próbując przyzwyczaić się do jasnego światła w mojej sypialni. Wzięłam głęboki oddech obracając się na drugi bok. Spojrzałam na Justina, który już teraz oplatał moją talię rękoma.
- Dzień dobry, kotku. - Szepnął Justin zachrypniętym głosem powodując u mnie ciarki.
- Cześć, Justin. - Posłałam mu ciepłe spojrzenie siadając wyprostowana na łóżku.
Po kilku minutach ciszy Justin w końcu odezwał się wodząc palcami po moich plecach. - Wyspałaś się, kochanie?
Czy on mnie nazwał kochaniem? Kurwa, poczułam ciepło i uśmiechnęłam się chowając twarz we włosach.
- Niezbyt, a Ty? - Mruknęłam nie patrząc na chłopaka.
- Również. Wiesz co? - Spytał siadając obok mnie. Posłałam mu spojrzenie, mówiące, żeby kontynuował. - Mam zamiar zabrać Cię dziś na kolację
Że co? Justin Bieber ma zamiar zabrać mnie na randkę?
- Um, a dokąd? - Spytałam obracając się w jego stronę. Zaczęłam bawić się moimi palcami.
- Niespodzianka. - Mruknął do mojego ucha odgarniając włosy z mojej twarzy.
- Czyli, że to randka?! - Pisnęłam śmiejąc się pod nosem.
- Jeśli chcesz, żeby to była randka to w porządku. - Puścił mi oczko łapiąc mnie za rękę. Pokiwałam głową na co Justin zachichotał.
- Co jest takie śmieszne? - Zmarszczyłam brwi patrząc na niego pytająco.
- Ty jesteś śmieszna. - Mruknął kładąc dłoń na moim kolanie. - Ale też słodka, urocza... - Przybliżył się składając drobny pocałunek na moim policzku. - Ale też seksowna i pociągająca. - Wyszeptał przez co moje serce przyśpieszyło bicia. Justin przysunął swoje wargi do mojej szyi składając na niej namiętne pocałunki. Rozchyliłam delikatnie usta ściskając jego dłonie. Po chwili Jay przerwał odsuwając się ode mnie, Ubrał się stając przede mną.
- Dokąd idziesz? - Spytałam podnosząc się z miejsca.
- Lecę przygotować niespodziankę. Będę po Ciebie o 18. Czekaj na mnie na dole, Holly. - Szepnął do moich ust i pocałował mnie czule. Tak szybko jak to zrobił tak też zniknął. Usiadłam na łóżku czując wkradający się uśmieszek na moje usta.

Godzinę po wyjściu Justina wstałam z łóżka udając się do kuchni. Zrobiłam sobie późne śniadanie, czyli najzwyczajniej w świecie owoce z niewielką ilością bitej śmietany, oraz zaparzyłam sobie kawy. Weszłam na taras, z którego widoczne było prawie całe Monte Carlo. Wróciłam do mojej sypialni zakładając szlafrok. Włosy upięłam w koka zakładając na stopy różowe balerinki. Udałam się na balkon siadając wygodnie w krześle. Nim się obejrzałam moja miska była pusta podobnie jak kubek. Była dziś bardzo przyjemna pogoda. Jestem tutaj trzeci dzień, a dotychczas byłam tak zajęta Justinem, że nic nie zwiedziłam, ani nawet nie byłam na plaży. Westchnęłam wracając do pokoju. Dochodziła godzina 15. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania nalewając do wanny gorącej wody z różnymi olejkami. Spędziłam w niej około półtorej godziny. W między czasie ogoliłam się wszędzie, umyłam moje ciało i włosy oraz wyszczotkowałam zęby. Wyszłam z wanny wycierając moje ciało, a włosy wysuszyłam suszarką. Prostownicą wykonałam delikatne loki, a na twarzy widniał również delikatny makijaż. Udałam się do garderoby. Długo zajęło mi wybieranie idealnej kreacji. Założyłam na moje ciało czarną, koronkową bieliznę. Wybrałam beżową, obcisłą sukienkę na cienkich ramiączkach sięgającą do połowy ud. Idealnie podkreślała moją figurę i kształty. Na stopy wsunęłam sandałki na koturnie w podobnym kolorze do sukienki. Torebkę wybrałam w kolorze perłowym. Włożyłam do niej telefon, portfel oraz klucz do pokoju. Stanęłam przed lustrem. Włosy spryskałam odrobiną lakieru, żeby moje loki zbyt szybko się nie zniszczyły. Usta posmarowałam szminką w odcieniu jasnego, bladego różu. Złączyłam wargi razem poprawiając mój biust.
Wyciągnęłam kosmetyczkę i wyciągnęłam z niej pudełeczko z kolczykami. Spojrzałam na mój kolczyk, który miałam kiedyś w nosie. Była to malutka kuleczka. Postanowiłam go założyć. Musiałam go ściągnąć, gdyż mojej mamie zbyt przeszkadzał, przez co niezbyt miło się do mnie odnosiła. Teraz byłam na wakacjach i mogłam robić co chciałam. Kolczyk jakoś wszedł do mojej dziurki w nosie. O dziwo mi nie zarosła. Stwierdziłam, że tak będzie dobrze. Co za dużo to nie zdrowo. Spryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami. Spojrzałam na zegarek na mojej lewej ręce. 17:52. Poprawiłam jeszcze raz dokładnie sukienkę wychodząc z pokoju. Po drodze Matt obsypywał mnie pytającym wzrokiem, a Tamara pokazała dwa kciuki w górę. Udałam się na dół wysiadając z windy. Wyszłam na zewnątrz, a Justin tam już stał. Opierał się o swoje Porshe rozglądając się to na prawo, to na lewo. Był ubrany idealnie jak na taką okazję. Jego t-shirt zniknął i pojawiła się biała koszula włożona w jego spodnie. Miał krawat na szyi, a rękawy podciągnięte do łokci. Na stopach nie miał już butów za kostkę tylko czarne Vansy. Justin spojrzał na swojego złotego Rolexa, a potem na mnie. Kiedy przejechał po mnie wzrokiem zamarłam.

Justin Bieber P.O.V

Przyjechałem 10 minut przed czasem w razie, gdyby Holly pojawiła się wcześniej. Oparłem się o maskę samochodu ilustrując po kolei każdego kto przechodził. Była 17:59. Spojrzałem w górę i zobaczyłem ją. Zobaczyłem Holly, która spoglądała na mnie nieśmiałym wzrokiem. Wyglądała cudownie. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Co ta kobieta ze mną robiła? Oblizałem wargi podchodząc do niej. Holly zeszła ze schodów nie spuszczając wzroku z podłogi.
- Witaj, piękna. - Szepnąłem do jej ucha oplatając ją ramionami. - Wyglądasz zniewalająco...
- Dziękuję Justin. - Mruknęła spoglądając w moje oczy. - Ty też jesteś niczego sobie.
Oboje zaśmialiśmy się. Złapałem ją w talii otwierając jej drzwi od strony pasażera.
- Uu, gentleman. - Wyśpiewała zabawnie na co posłałem jej lodowate spojrzenie. Zamknąłem drzwi od jej strony obchodząc samochód usiadłem na miejscu kierowcy. Odpaliłem moje autko ruszając powoli z miejsca.
- Dokąd jedziemy, gentlemanie? - Spytała unosząc brwi do góry. - To będzie twoja nowa ksywka.
- Nie, nie będzie i to niespodzianka. - Nie spuszczałem wzroku z drogi wzdychając.
Przez kolejne piętnaście minut błagała mnie, żebym jej powiedział. Spojrzałem w jej stronę i westchnąłem.
- Czy Blue Bay* pasuje?
- Żartujesz?! - Odpowiedziała po kilku sekundach ciszy. Zrobiła duże oczy przygryzając wargi.
- Nie, dlaczego miałbym żartować? - Spojrzałem w jej oczy z dezorientacją. Co jeśli jej się nie spodoba?
- O Boże, Justin! Kocham to! - Pisnęła przytulając się do mnie.



Blue Bay - ekskluzywna restauracja w centrum Monte Carlo.
~~~~~~~~~~~~~~

Mamy trzeci rozdział. Podoba wam się? Jeśli to czytacie to proszę, postawcie chociaż głupią kropkę w komentarzu.

3 komentarze:

  1. Rozdziały super, czekam na następny!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny :*
    Jestem ciekawa jak to się potoczy, co wyjdzie z tej "randki" :)
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń