piątek, 20 lutego 2015

6. ''Nikt Cię nie chcę Holly, nikt...''

Holly Williams P.O.V

Przebudziłam się około 6 nad ranem i stwierdziłam, że nie ma sensu, żebym poszła znowu spać. Mieliśmy wyjechać około 9. Musiałam się jeszcze spakować. Wziąć jakieś ciuchy, które mi się przydadzą w Cambridge i oczywiście do szkoły.
Najpierw udałam się do łazienki. Wzięłam ziemny prysznic, który od razu mnie rozbudził. Nałożyłam na ciało żel o zapachu tutti frutti i szampon z odżywką. Szybko się opłukałam. Wysuszyłam włosy plącząc go w kłosa. Przemyłam twarz, nałożyłam podkład, zrobiłam lekkie kreski i potuszowałam rzęsy. Umyłam zęby wychodząc z łazienki. Nałożyłam na siebie zwykłą bieliznę, szorty z wysokim stanem i wystającymi kieszeniami, bluzkę na cienkich ramiączkach, którą wsunęłam w spodnie, beżowy sweterek i czarne balerinki. Spakowałam prawie wszystkie moje ubrania i materiały potrzebne do nauki. Nagle dodałam sms'a.
Tamara: Dzień dobry suczko! Gotowa, żeby podbić świat?! Zbieraj się, za 40 minut będę pod twoimi drzwiami, cipko * x
Oczywiście, a kto inny. Zaśmiałam się do siebie i odpisałam jej szybkim ''okej''.
Zbiegłam na dół z walizką i torebką wchodząc do kuchni. Tam stała mama rozmawiając przez telefon, prawdopodobnie ze swoim znajomym z pracy, z którym miała jechać z delegację. Ubrana była w białą koszulę z kołnierzykiem i szarą spódnicę przez kolana. Moja mama była bardzo szczupła, miałam to po niej. Nigdy nie widziałam mojej mamy w niskich butach. Była dość niska, niższa ode mnie. Na szczęście wysokość odziedziczyłam po tacie. Matt stał tam pijąc z gwinta mleko. Ubrał się jak zawsze. Czyli w krótkie spodenki i z białą koszulkę. Nigdy nie ogarniałam jak chłopak może chodzić w japonkach. Najwyraźniej Mattowi to odpowiadało.
Zjadłam tylko jedną kanapkę z masłem i napiłam się mleka. W domu rozniósł się dźwięk dzwonka. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Tamarę z dwoma walizami.
Na samą myśl, że za miesiąc nie będę miała jej, mnie jeszcze bardziej przygnębiał. Uśmiechnęłam się do niej słabo żegnając się z mamą. Obiecałam jej, że będziemy rozmawiać przez internet i telefon. Pocałowałam jej policzek wtulając się do niej po raz ostatni. Wyszłam z domu i usiadłam w aucie na tylnym siedzeniu. Matt usiadł na miejscu kierowcy włączając GPS-a. na miejscu pasażera usiadła Tamara opowiadając Mattowi o Chazie. Włożyłam w uszy słuchawki i zamknęłam oczy. Przypomniałam sobie wszystkie dni, które spędziłam z Justinem w Monte Carlo.
Włączyłam  Drake'a - Started From The Bottom. Zaczęłam w myślach śpiewać piosenkę.

Fuck a fake friend, where you real friends at?
Pieprzyć dwulicowców, gdzie wasi prawdziwi przyjaciele?

We don’t like to do too much explaining
Nie lubimy zbyt dużo tłumacćzyc

Story stay the same through the money and the fame
Historia wciąż brzmi tak samo, mimo kasy i sławy


Słuchając tej piosenki myślałam tylko i wyłącznie o Veronicę i Thomasie.
Ruszyliśmy z Nowego Jorku. Miała się zapowiadać długa, naprawdę długa podróż. Zamknęłam oczy i oddałam się snu.

Siedem godzin później byliśmy w Cambridge pod domem mojego taty. Obudził mnie Matt szturchając mnie ramieniem. Wyszłam z auta przeciągając się. Spojrzałam na dom. Był duży, biały z dużą ilością balkonów. Zza drzwi wyszedł mój ojciec, za nim kobieta, tak to ta sama kobieta, z którą tata zdradził mamę, jego nowa żonka, z dzieckiem na rękach. Wyglądało na około 3 lata. Posłałam im smutny uśmiech. Przywitałam się z tatą i udałam się do mojego wyznaczonego pokoju rozpakowując się.

* Miesiąc później *
Dziś miał być ten fatalny dzień. Pierwszy dzień w nowej szkole. Musiałam uczęszczać do szkoły w Stratford. Starym mieście mojego taty gdzie też mieszkała Veronica. Miałam nadzieję, że jej tam nie spotkam.
Przez cały ten miesiąc Justin ani się do mnie nie odezwał ani nie dał znaku życia. Może byłam dla niego chwilową przygodą. - przygodą bez seksu. Może chciał mieć na co popatrzeć. Nie. Nie ma na co patrzeć.
Wczoraj pojechała Tamara do domu. Ona i Chaz codziennie rozmawiali przez telefon, ale kiedy Tamara mówiła coś o Justinie on zmieniał temat. Chaz nie wiedział, że jesteśmy w Cambridge. Tamara spotkała się z nim Brantford.
Założyłam na siebie legginsy, białą koszulę i biały sweterek. Na stopy wsunęłam czarne Vansy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Podczas wakacji przefarbowałam je na jasny kasztan i przedłużyłam, więc sięgały mi do pupy. Zrobiłam delikatny makijaż, nałożyłam skórzaną kurtkę na moje ramiona. Chwyciłam za telefon i słuchawki oraz torbę do szkoły wychodząc. Nigdy nie jadłam śniadań przed szkołą, dopiero lunch. Tata zawiózł nas do szkoły.
Wysiadłam i zobaczyłam przed sobą duży, biały budynek i masę ludzi. Wyszłam razem z Mattem, a ten objął mnie ramieniem. Ktokolwiek by nas teraz zobaczył nie nazwałby nas rodzeństwem. Nie byliśmy do siebie ani trochę podobni. Westchnęłam spoglądając smutno na brata. Przez cały miesiąc chodziłam smutna. Zależało mi na Justinie i się w nim zauroczyłam. Powiedział, że o mnie nie można zapomnieć. Nie? A jednak.
Znalazłam moją szafkę wkładając do niej książki. Miałam mieć teraz angielski. OMG, nie byłam totalnie przygotowana. Wzięłam głęboki oddech kiedy usłyszałam jak znajomy głos woła mojego brata. Odwróciłam się i spojrzałam na nią. Tak, to była ta suka. Veronica. Zacisnęłam moje pięści na co z rak wypadły mi książki. Spojrzeli w moją stronę, a Matt mnie zawołał. Pozbierałam swoje książki stając twarzą twarz z moim wrogiem.
- Oj, Holly. Miło cię widzieć! Tyle lat minęło. - Powiedziała ze sztucznym uśmiechem na jej wytapetowanej mordzie. Przytuliła mnie na co od razu ją popchnęłam.
- Ty dziwko. Po wszystkim co mi zrobiłaś wciąż się zachowujesz jakby to było nic? - Parsknęłam śmiechem popychając ją na kogo? Thomasa. Moja twarz zaczęła się gotować, a moje dłonie pocić.
- Oh proszę cię, to było dawno Holly. Na pewno chcesz rozdrapywać stare rany? Przecież to nic nie znaczyło. - Że co kurwa? Zostałam zdradzona i to podwójnie. A nawet potrójnie licząc mojego ojca. Zacisnęłam dłonie w pięści starając się nie wybuchnąć.
- Nic nie znaczyło? Pierdolnij się w łeb idiotko. - Wykrzyczałam w jej twarz patrząc na nią śmiertelnym wzrokiem.
- Wiesz co? Thomas od początku waszego związku się za mną uganiał. Wystarczyło pokręcić tyłkiem i był mój. Nie moja wina, że jesteś taka kiepska. Trzeba było się z nim przespać, może by z tobą był. Chociaż wątpię, spójrz na siebie Holly. Jesteś PIEPRZONĄ DZIEWICĄ, NIKT cię nie chce Holly, NIKT! - Wykrzyczała na co pociągnęłam ją za włosy i uderzyłam ją w twarz z całej mojej siły.
- Nigdy dziwko nie mów do mnie w ten sposób. - Syknęłam rzucając nią o szafki. Całe szczęście, że nie założyłam koturn. Uśmiechnęłam się w jej wystraszone oczy i uderzyłam ją w drugi policzek.
- Holly! Oszalałaś?! - Usłyszałam za sobą głoś Matta, który próbował mnie odciągnąć od brąz-kurwy.
- Lepiej ze mną nie zadzieraj. - Wskazałam na nią palcem zbierając z ziemi moje książki. - Bądź pewna, jeszcze z Tobą nie skończyłam.
Odwróciłam się na pięcie zostawiając za sobą gwiazdy, przerażenie niektórych ludzi, ale zabrałam za sobą szał.
- Holly Williams, proszona jest o udanie się do gabinetu dyrektora w trybie natychmiastowym! -Krzyknęła pewna kobieta przez co krzyknęłam kurwa i udałam się według mapki do gabinetu dyrektorki. Pierwszy dzień w szkole i problem.

Justin Bieber P.O.V.

Czy ja dobrze usłyszałem? Holly Williams? Siedziałem na stołówce kiedy mój kumpel Cameron przybiegł do nas informując nas, że moja kumpela,Veronica się z kimś bije. Od razu zerwaliśmy się z miejsca i pobiegliśmy to zobaczyć. Veronica wyzywała Holly od dziewic i, że nikt jej nie chcę, a Holly rzuciła się na nią z pięściami. Co ona do cholery robiła w mojej szkole? Musiałem z nią porozmawiać. Na następnej przerwie ją znalazłem. Siedziała sama ze słuchawkami w uszach na dziedzińcu. Chyba coś rysowała. Podszedłem do niej bliżej i zobaczyłem rysunek widoku, który znajdował się w jej otoczeniu. Usiadłem na ławce obok niej łapiąc ją za dłoń na co od razu podskoczyła i podniosła głowę. Spojrzałem w jej oczy. To zdecydowanie była Holly.
- Justin?! - Krzyknęła, a ja się do niej uśmiechnąłem. - Ty gnoju! - Tylko usłyszałem i poczułem uderzenie w policzek.
- Co do cholery Holly? - Spytałem zrywając się na proste nogi co ona również uczyniła.
- Jak mogłeś się do mnie nie odzywać przez miesiąc. Nienawidzę cię. Zostawiłeś mnie samą, smutną i zagubioną. Po co ci był mój numer skoro nie napisałeś głupiego ''co tam?''. Wiesz co? Pieprz się Justin. - Powiedziała ze złością i odwróciła się zabierając swoje rzeczy. Po chwilowym szoku przybliżyłem się do niej i objąłem ją mocno ramionami, a ona jakby się rozluźniła. Po chwili wtuliła się do mnie rzucając wszystkie swoje rzeczy na podłogę.
- Tęskniłam za  tobą Justin. Myślałam o tobie każdego jebanego wieczoru. - Szepnęła w moją klatkę piersiową, a ja pocałowałem ją w czoło.
- Ja za tobą też, przepraszam Holly. - Szepnąłem patrząc w jej oczy. W końcu pocałowałem ją. Brakowało mi jej miękkich ust i jej ciepłego dotyku.

Bieber, ta dziewczyna cię kiedyś zabije.

~~~~~~~~~~
Jest i 6 rozdział. Podoba się? jeśli tak to proszę Was o komentarze x *

@pvcixx

1 komentarz: