[
+18, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ]
Holly Williams P.O.V
Obudziło mnie natarczywe stukanie obcasem o podłogę. Zirytowana podniosłam głowę i zamrugałam kilka razy oczami. Wtedy spojrzałam na moją przyjaciółkę. Zerwałam się na proste nogi i zaczęłam przytulać Tamarę.
- No cipko, w końcu! - Krzyknęła z uśmiechem na ustach przytulając mnie do siebie mocno.
- Cholera, mi też miło cię widzieć Tamaro. - Spojrzałyśmy na siebie i wtedy obie się zaśmiałyśmy.
- Tak tak, jest godzina trzynasta! - Pokazała mi godzinę na swoim iPhonie, a ja wzruszyłam ramionami patrząc na nią pytającą miną. - Dzisiaj sylwester geniuszko! O osiemnastej mamy być u Jussa, więc rusz dupcię!
Tamara rzuciła w moją stronę ręcznik i usiadła na moim łóżku dzwoniąc do Chaza. Wywróciłam oczami i udałam się do łazienki. Usiadłam w wannie rozkoszując się ciepłem, jakie dawała mi woda. Dokładnie się ogoliłam, moje ciało umyłam kokosowym żelem, a włosy moim ulubionym szamponem. Wyszłam z wanny jakąś godzinę później wycierając się dokładnie ręcznikiem. Wysuszyłam suszarką moje włosy, wtarłam w moje ciało balsam owijając moje ciało puszystym ręczniczkiem. Weszłam do mojego pokoju, a Tamara akurat skończyła rozmowę ze swoim chłopakiem. Wstała z łóżka stając przede mną.
- Nareszcie, dobra pokazuj co tam masz. - Wskazała palcem na moją garderobę. Udałam się z nią do środka przeglądając sukienki.
- Kupiłam sobie taką bieliznę, zaraz ci pokażę. Ale myślałam o tej sukience. - Pokazałam jej moją nową kieckę, która dosięgała mi do połowy ud, miała wycięty dekolt otoczony koronką. - Co sądzisz?
- Tak, jezu idealna! - Powiedziała z entuzjazmem na co się zaśmiałam. Pokiwałam głową biorąc do ręki wysokie szpilki na koturnie.
Weszłam do mojej sypialni biorąc dyskretnie moje ubrania. Wróciłam do łazienki. Wsunęłam na siebie bieliznę, którą poleciła mi Jessica, na to moją sukienkę. Wyprostowałam moje włosy, które swobodnie opadały na moje ramiona. Wykonałam precyzyjny makijaż, popsikałam się ulubionymi perfumami wychodząc z łazienki. Moja przyjaciółka ubrana była w czerwoną sukienkę, która idealnie opinała jej kształty. Dokańczała swój makijaż.
- Polokujesz mi włosy? - Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Pokiwałam głową ze śmiechem. Chwyciłam lokówkę i zaczęłam robić idealne loki.
Jakieś 20 minut później skończyłam. Spryskałam jej włosy lakierem wzdychając ciężko.
- Wyglądasz obłędnie, Justin chyba oszaleję. - Zaśmiała się Tam, na co pokiwałam głową.
Spojrzałam na mój telefon. Cholera, dochodziła siedemnasta.
- Zbierajmy się, jeszcze musimy pewnie na Matta poczekać. - Wywróciłam oczami zakładając na siebie szpilki oraz mój czarny płaszczyk. Zeszłam powoli na dół widząc mojego brata opierającego się o ścianę. Był ubrany w luźne jeansy, białą koszulę i oczywiście Vansy. Zachichotałam słuchając jego narzekań, jakie to my nie jesteśmy straszne, że się spóźniłyśmy.
Usiadłam w aucie wkładając słuchawki do uszu. Puściłam sobie ''Love me like you do'' od Ellie Goulding. Zaczęłam nucić pod nosem słowa piosenki.
You're the light, you're the night
Jesteś światłem, jesteś nocą
You're the color of my blood
Jesteś kolorem mojej krwi
You're the cure, you're the pain
Jesteś lekiem, jesteś bólem
You're the only thing I wanna touch
Jesteś jedyną rzeczą, której pragnę dotknąć
Never knew that it could mean so much, so much
Nigdy nie sądziłam że to może oznaczać tak wiele, tak wiele.
Uśmiechnęłam się sama do siebie przymykając oczy. Godzinę później byliśmy już pod domem Justina. Wysiadłam lekko zdenerwowana, nie wiedziałam co się dzisiaj wydarzy. Byłam jednak pewna, że to będzie najlepsza noc w moim życiu.
Weszłam do budynku kierując się w stronę salonu. Co tam ujrzałam? No tak, oczywiście rapujący Aubrey z mikrofonem w ręku i chwila? Asapa, serio? O MÓJ BOŻE, TO RAKIM MAYERS. CZYLI ASAP ROCKY. O MÓJ BOŻE, CHYBA POPUSZCZĘ!
Stałam tam jak wryta patrząc na dwóch rapujących czarnuchów. Chwilę później poczułam dotyk silnych dłoni na mojej talii.
- Wyglądasz cudownie kochanie. - Wyszeptał zachrypniętym głosem mój chłopak. - A do tego tak cholernie seksownie, gdybym mógł to teraz bym cię rozebrał i pieprzył.
Oj kochanie, nie wiesz co cię dzisiaj czeka. Udaliśmy się do chłopaków, kiedy zaczęli już swoje popisy. Przedstawiłam sie Rakimowi, a on był zdziwiony, że jestem dziewczyną Justina. Co w tym takiego dziwnego?
- Shoty! - Krzyknęła Tamara oraz Jessica niosąc na tacach wódkę w kieliszkach. - Kto idzie na pierwszy ogień?
- Robimy zawody. Kto wypije ostatni będzie zmuszony położyć się na stole i wtedy trzech pierwszych zawodników będzie piło z Ciebie alkohol. Co wy na to? - Wtrącił się Chaz przytulając do boku Tamarę. Wszyscy się zaśmialiśmy, na co chwyciliśmy pierwszy kieliszek. Amy odliczała nam czas. Pierwszy raz widziałam jej uśmiech. Był szczery i szeroki. Było mi ciepło na sercu widząc Matta tulącego się do jej ciała. On nie chciał brać udziału w tej zabawie. Zapewne ze względu na Amy. Przy niej zrobił się bardzo czuły. Co mnie cieszyło.
Przełknęłam palącą ciecz, widząc że inni zabierali się juz za trzeci lub czwarty kieliszek.
Cholera, nie chcę przegrać. Spięłam pośladki dokańczając 10 shota. Parząca ciecz wciąż dawała o sobie znać w moim gardle. Spojrzałam dookoła, a inni wciąz wyczekująco na mnie patrzeli.
- Och, cokolwiek. - Mruknęłam niezadowolona. Byłam już lekko wstawiona na co kręciło mi się w głowie. Położyłam się na blacie przymykając oczy.
- Musisz ściągnąć sukienkę. - Powiedziała Jessica śmiejąc się. Zrobiłam duże oczy siadając na blacie. Spojrzałam na nią przerażona, a ona porwała mnie do łazienki.
- Nie chcę się rozbierać! - Jęknęłam niezadowolona siadając na spuszczonym klozecie.
- Dlaczego?
- Mam na sobie tą bieliznę, wiesz.. Nie chcę, żeby Justin zobaczył ją za wcześnie. - Spuściłam głowę drapiąc się po głowie.
- Poczekaj, zaraz przyjdę.
Po kilku minutach wróciła do mnie ze swoją dużą torebką.
- Mam tutaj zapasową bieliznę, po prostu ją załóż, a kiedy już skończy się zabawa to po prostu włóż swoją. Okej? - Spojrzała na mnie wyciągając czarne majtki i pasujący stanik. Pokiwałam głową, a ona zostawiła mnie samą. Westchnęłam przebierając się.
Chwilę później wróciłam do kuchni w samej bieliźnie kładąc się na blacie.
Pierwszy był Aubrey co mnie speszyło. Zlizał z mojego brzucha gorzką sól, potem spomiędzy mojego biusty wyciągnął kieliszek i wziął łyka. Następnie z moich ust swoimi wyciągnął cytrynę przegryzając ją.
Następny był Chaz co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Powtórzył czynność po Drake'u. Oboje uważali, aby nie naruszyć mojej prywatności.
Ciekawe kto będzie następny.
Potem poczułam chwyt za biodra. Spojrzałam w dół i spojrzałam na mojego chłopaka posyłającego mi seksowny uśmiech. Oblizałam wargi i włożyłam w usta cytrynę.
Justin przejechał językiem od mojego podbrzusza aż po pępek zahaczając o materiał majtek na co zamruczałam. Potem delikatnie ścisnął mój biust muskając wargami moje obie piersi. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Wypił alkohol z kieliszki odkładając go na blat. Nachylił się nade mną biorąc do ust cytrynę. Chwilę później wyciągnął ją z ust namiętnie całując moje wargi. Odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili się od niego oderwałam biegnąc do łazienki. Czułam szum w mojej głowie spowodowany alkoholem. Przygryzłam moje wargi wzdychając ciężko. Boże, Justin doprowadza mnie do szaleństwa. Chwilę później wyszłam z łazienki już przebrana.
Była godzina 23:04 więc zostało 56 minut do północy. Oparłam się o ścianę widząc wszystkich naszych znajomych uśmiechniętych i tańczących. Oczywiście była tam też Veronica oraz Thomas, jednak nie zawracałam sobie nimi głowy. Chwilę później silne dłonie wyciągnęły mnie na środek salonu. Oczywiście był to mój cudowny chłopak. Zarzuciłam mu ręce na szyję powoli ruszając biodrami.
- Jesteś dziś taka gorąca. - Jęknął do mojego ucha obracając mnie do siebie tyłem. Uśmiechnęłam sie delikatnie pocierając tyłkiem o jego krocze.
- Och kochanie, ty również jesteś niczego sobie. - Wymruczałam do jego ucha, a on tylko wzmocnił uścisk na moich biodrach. Dziś był ubrany w spodnie, zazwyczaj takie jak nosił na co dzień. Na górze zamiast koszulek, czy bokserek miał założoną białą koszulę z podwiniętymi rękawami, a na stopach Supry.
Tańczyłam z nim tyle ile mogłam. Coraz bardziej się rozkręcałam. Już teraz nie przeszkadzał mi wzrok innych, ani to, że Justin coraz bardziej na mnie napiera. Powoli się do niego odwróciłam przodem zjeżdżając w dół. Przejechałam przy tym, oczywiście w pełni świadomie, palcami po jego kroczu. Wróciłam do normalnej postawy zarzucając swoje ręce na jego szyję.
Po pewnym czasie podeszła do nas Amy. Podała nam kieliszki z szampanem. Co oznaczało jedno, zaraz będzie Nowy Rok!
Ludzie zebrali się na zewnątrz, pary były w siebie wtulone patrząc w niebo. Justin przyciągnął mnie do siebie bliżej muskając moje czoło.
10...9...8...7...6...5...4...
Wtedy Justin przycisnął swoje wargi do moich.
3...2...1...
NOWY ROK!
Wszyscy krzyczeli, skakali, całowali się i przytulali. Justin dopiero chwilę później puścił mnie wypijając zwartość kieliszka. Zrobiłam to samo uśmiechając się do niego.
- Najlepiej zakończony i rozpoczęty rok w całym moim życiu. - Szepnął do mojego ucha, przez co moje policzki nabrały rumieńca.
Jeszcze zobaczysz, co to znaczy dobre rozpoczęcie roku, kochanie. W końcu nabrałam odwagi. Pociągnęłam go w kierunku schodów. Wparowałam do jego pokoju pchając do na łóżko. Nic się teraz nie liczyło.
Chciałam jego, pragnęłam go.
Justin Bieber P.O.V.
Usiadłem na skraju łóżka patrząc na Holly. Cholera, moja dziewczyna była cholernie na mnie napalona. Oczywiście cieszyło mnie to, że tak na nią działam.
- Zaczekaj chwilkę. - Mruknęła do mojego ucha wchodząc do łazienki. Rozpiąłem trzy guziki mojej koszuli czując ogromne ciepło.
Jakieś trzy minuty później do pokoju wróciła Holly, owinięta w satynowy szlafrok, bez butów i zapewne bez sukienki. Oblizałem wargi wstając powoli z łóżka, ale ona z powrotem mnie na nie popchnęła. Cholera, ona miała nade mną władzę. Powoli rozwiązała swój szlafrok, zsunęła go najpierw ze swoich ramion, a potem materiał całkowicie opadł na ziemię.
Fioletowo czarny stanik idealnie opinał jej duże piersi, w dół prowadziła zasłonka, która miała odcień fioletu. Zakrywała jej brzuch oraz jej dolną część. Zrobiła obrót o 360 stopni spotykając mój wzrok. W jej oczach było widoczne pożądanie i rozpalenie. Pasujące stringi zdecydowanie doprowadzały mnie do szaleństwa. Na nogach miała pończochy połączone z majtkami jakimiś dopinkami. Uśmiechnąłem się pod nosem, a chwilę później Holly już siedziała na moich kolanach okrakiem. Wplotła palce w moje włosy delikatnie ciągnąc za ich końcówki. Rozpięła szybko moją koszulę całkiem ją ze mnie ściagając. Pazurkami przejechała po mojej klacie. Odpięła szybko moje spodnie zsuwając je ze mnie. Było mi w nich teraz zdecydowanie za ciasno.
Koniec tego dobrego, czas przejąć inicjatywę. Złapałem moją małą dziewczynkę w pasie i obaliłem ją na plecy. Usłyszałem z jej ust cichy jęk. Zsunąłem się pocałunkami na jej szyję powoli odpinając jej stanik. Chwilę później była już bez niego i tej firanki, która w tej sytuacji zakrywała zdecydowanie za dużo. Przeniosłem moje wargi na jej piersi. Zacząłem ssać i lizać jej sutka, przez co stał się twardy. Spojrzałem na drugiego, który domagał się tyle samo uwagi. Zrobiłem to samo z drugim schodząc pocałunkami coraz niżej i niżej. Chwilę później dosięgnąłem jej granicy. Zdjąłem z niej pończochy i te śmieszne zapinki, które teraz były niepotrzebne. Na jej tyłeczku został tylko ten mały skrawek materiału, który i tak zaraz będzie z niej zdarty. Chwyciłem go zębami szybko go z niej zdzierając.
- Justin... - Jęknęła moja mała Holly ściskając moje włosy.
- Założymy się, że dojdziesz, zanim dojdę do literki ''R''? - Spytałem z cwanym uśmiechem rozszerzając jej nogi. Moim oczom ukazała się jej idealna kobiecość. Była mokra i tylko i wyłącznie moja.
- Co? - Spytała na mnie zmieszanym wzrokiem, ale kiedy moje wargi spotkały się z jej cipką opadła na materac.
Złożyłem na jej kobiecości delikatny pocałunek zabierając się do pracy.
B - cicho jęknęła moje imię.
E - zacisnęła pościel w dłoniach.
L - oplotła swoje nogi wokół mojej głowy.
I - jej oddech zdecydowanie przyśpieszył.
E - splotła palce w moje włosy mocno za nie ciągnąc.
B - jęczała głośniej moje imię.
E - zrobiła się bardziej mokra, a jej ciało opadło na materac.
R - doszła.
Uśmiechnąłem się widząc ją w tym stanie. Położyłem się obok niej muskając jej czoło. Jednak Holly nie chciała na tym skończyć.
Holly P.O.V
To uczucie, które mnie wypełniało były cudowne. Teraz byłam pewna. Chciałam go więcej i więcej. Usiadłam na nim okrakiem sunąc dłońmi po jego torsie, aż do bioder. Powoli zsunęłam z niego bokserki, a moim oczom ukazał się jego wielki przyjaciel. Powitałam go z ogromnym uśmiechem na twarzy ocierając się o jego główkę moją kobiecością. Poczułam mocniejsze zaciśnięcie dłoni na moich biodrach przez Justina. Chwilę później znowu znalazłam się pod nim. Pieścił chwilę moją skórę swoimi wargami wyciągając z szafki obok łóżka małą paczuszkę. Zwinnie ją otworzył wyciągając z niej zawartość.
- Jesteś tego pewna kochanie? - Spytał z troską. Wywróciłam teatralnie oczami oblizując wargi.
- Pieprz mnie. - Syknęłam do jego uszka zaciskając na jego karku palce. - Której części nie rozumiesz, kochanie?
Uśmiechnął się tylko do mnie zakładając prezerwatywę na swojego ogromnego penisa. Chwilę później znalazł się z nim przy moim wejściu.
- Jeśli będzie bolało to mów. - Pokiwałam głową wbijając paznokcie w jego ramiona. Jay powoli wbił we mnie swojego członka, na co głośno jęknęłam. Myślałam, że mnie rozerwie. Ból był ogromny, zwłaszcza jeśli moja.. no właśnie, niewinność miała zostać odebrana przez takiego ogromnego przyjaciela Justinka.
Chwilę później Justin wbił się we mnie chyba całkowicie bo po moich plecach przeszedł ogromny dreszcz. Wyjęczałam z całych sił jego imię. Na chwilkę się zatrzymał, żebym przyzwyczaiła się do jego wielkości oraz obecności. Nim się obejrzałam ból zaczął przechodzić, a zastąpiła g przyjemność. Jay powoli sunął swoimi biodrami wbijając się we mnie. Chciałam więcej, jeszcze więcej...
- Oh, kochanie. - Jęknął mój ukochany. - Jesteś tak zajebiście ciasna.
Zrobiło mi się jeszcze bardziej mokro przez jego słowa. Wbiłam paznokcie w jego ramiona wydając z mojego gardła jęki.
- Mocniej Justin! Pieprz mnie mocniej! - Wyjęczałam odchylając głowę. Byłam pewna, że jeszcze kilka chwil i będę szczytować.
- Kurwa skarbie. - Mruknął Justin wbijając się we mnie jeszcze mocniej. Nadawałam mu szybkości, a on mocy. Jęczałam chyba tak głośno jak tylko mogłam. Nie przejmowałam się niczym, moją rodziną, znajomymi. Teraz ważny był tylko Justin i to, co robiliśmy.
Nie trzeba było wiele. Po kilku pchnięciach Justina w końcu doszłam. Oboje osiągneliśmy najwyższy poziom w tym samym czasie. Zdyszany chłopak opadł na moje ciało. Przez kilka minut staraliśmy uspokoić nasze oddechy. Chwilę później ciało Justina znalazło się obok mnie. Wtulił mnie do siebie z całej siły okrywając nasze spocone ciała kołdrą.
- Byłaś cudowna. - Szepnął do mojego ucha, na co się delikatnie uśmiechnęłam.
- Dobranoc Justin. - Mruknęłam już całkowicie wyczerpana i usnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~
I jak Wam się podoba rozdział?! Dużo się wydarzyło, prawda?
Ja geniuszka, pisałam go dwa razy. Dlaczego? Bo za pierwszym razem na samym końcu mi się usunął i zamknęłam kartę bez zapisywania.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba niespodzianka dla Justina.
Pamiętajcie, żeby komentować, im więcej waszych komentarzy tym większa motywacja i zapewne lepsze rozdziały!
Polecam Wam blog mojej najlepszej przyjaciółki, dopiero zaczyna więc wspomóżcie ją!
OPOWIADANIE @pvcixx