sobota, 28 lutego 2015

13. ''Czemu masz, taką smutną twarz?''

- Obudził mnie dzwonek mojego iPhone'a. Niechętnie podniosłam głowę i odebrałam nie patrząc kto to.
- Co do cholery? - Jęknęłam zaspana przecierając oczy.
- Holly, gdzie ty do cholery jesteś! - Krzyknął mój ojciec do telefonu przez co od razu się zerwałam na równe nogi.
- Jestem u przyjaciółki, co się spinasz? - Próbowałam jakoś załagodzić sytuację i mu to wytłumaczyć.
- Twój brat jest tutaj na totalnym kacu, a z Vanessą siedzi opiekunka. Jeśli do 30 minut się nie pojawisz w domu masz szlaban! - Nie dał mi czasu na odpowiedź tylko szybko się rozłączył.
Wskoczyłam na Justina i zaczęłam nim potrząsać, żeby się obudził.
- Justin do kurwy! - Krzyknęłam klepiąc go w ramię na co otworzył oczy i złapał mnie w pasie.
- Co jest księżniczko, przecież jest dopiero rano. - Dopiero rano? Tak to wszystko wyjaśnia, Justin nie myśli zaraz po przebudzeniu. Jęknęłam i zeszłam z niego zakładając spodnie.
- Jeśli za pół godziny nie będę w domu to jestem uziemiona! - Powiedziałam już nieco podirytowana, że ciągle śpi. Założyłam na siebie moją bluzkę i rozczesałam włosy palcami upinając je w koka. Justin wstał stając przede mną. Złapał mnie za biodra i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Odwzajemniłam go z czułością odrywając się od niego po kilku sekundach.
- Musimy jechać, jeśli nie to mam przechlapane. - Mruknęłam zakładając na nogi buty. Boże, miałam ochotę zjeść mojego chłopaka. Był w samych bokserkach, było widać praktycznie każdy jego tatuaż, idealne mięśnie, ale nie zjeżdżałam wzrokiem poniżej pasa. Oblizałam wargi i zanim się zorientowałam Jay był już ubrany i prowadził mnie do garażu. Kiedy drzwi się otworzyły zaniemówiłam. Zobaczyłam motor, dokładnie to chyba krwistoczerwony ścigacz. Podał mi kask i wsiadł na niego zakładając swój.
- Nie ma mowy Jay.. - Jęknęłam obczajając maszynę.
- Ufasz mi? - Spytał na co pokiwałam głową. - To wsiadaj, nie bój się.
Wywróciłam oczami i usiadłam za nim wzdychając ciężko. Justin odpalił maszynę wyjeżdżając z garażu. Kurczowo trzymałam się jego brzucha, żeby przypadkiem nie spaść. Nim się obejrzałam jakieś 15 minut później byliśmy trzy domy od mojego. Postanowiłam, że wysiądę wcześniej, żeby nie robić przypału. Zeszłam i pocałowałam Jussa w usta biegnąc w stronę domu. Nawet mu nie powiedziałam do zobaczenia, trudno. Wbiegłam do domu i zobaczyłam tam rozwścieczonego ojca, jego żonę, która trzymała na rękach Vanessę i Matta, który stał ze spuszczoną głowę. Chwilę później otrzymaliśmy dłuuugie kazanie. Miałam szlaban na nocowania. Wiedzieli, że jeśli daliby mi karę na telefon, laptopa, albo na wychodzenie to i tak znalazłabym sposób, żeby je złamać. Udałam się do mojego pokoju i wzięłam długi prysznic.

***

Minęły kolejne dwa miesiące od całego przypału z tatą. Nawet się nie zorientowałam, kiedy przyszła zima. Dziś był 21 grudnia, co znaczy, że za trzy dni wigilia, co znaczy, że przyjedzie mama i Tamara, co znaczy wspólnego sylwestra w klubie, co oznacza napalonego Justina, a nie wspominam nawet o Tamarze i Chazie bo to będzie istna masakra.
Dzisiaj miałam wybrać się na zakupy z Jessicą. Była godzina 11 kiedy wstałam. Szybko udałam się pod prysznic, bez mycia włosów bo nie były w najgorszym stanie, a nie chciałam się przeziębić, gdyż za 45 minut miałam być gotowa. Ubrałam na siebie czarne rurki, luźną koszulkę i ciepły sweterek. Na nogi czarne botki na wysokim obcasie, a na ramiona mój płaszcz. Poprawiłam mój makijaż i włosy wychodząc przed dom. Stała tam już Jessica ze swoją siostrą Amy, oczywiście w ich fioletowym Porshe. Zaśmiałam się wchodząc na miejsce pasażera. Przywitałam się z dziewczynami. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Amy się uśmiechała. Zawsze była smutna i nieobecna. Postanowiłam dzisiaj trochę ją uszczęśliwić. Niechętnie chodziła z nami na imprezy, na zakupy czy gdziekolwiek. Ona po prostu była smutna. Przypomniała mi się wtedy piosenka, którą kiedyś gdzieś słyszałam.

Była sobie dziewczyna
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
We włosach nosiła spinki i treski
I inne śmieci
Żywiła się tłuczonym szkłem
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
Gasiła pety na otwartym sercu
I marzła nawet w lecie

Była sobie dziewczyna
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
W oczach nosiła mroczne sekrety
I nie lubiła dzieci
A im bardziej była smutna
Tym wyższy był jej kok
Najsmutniejsza dziewczyna na świecie
Co wieczór skacze w mrok.

Amy czemu masz
Taką smutną twarz?


Potrząsnęłam głową nie chcąc myśleć co jest dalej w tej piosence. Westchnęłam widząc wielkie centrum handlowe. Jessica wjechała do podziemnego parkingu szukając wolnego miejsca. Kiedy już je znalazła co trwało minimum pięć minut wysiadłyśmy z auta kierując się w stronę wejścia. Złapałam Amy pod rękę, a dziewczyna rzuciła mi smutne spojrzenie. Pomasowałam jej ramię wchodząc do Forever21. Zobaczyłam piękny, długi i ciepły sweterek o liliowym kolorze. Moje oczy pewnie się błyszczały. Wzięłam swój rozmiar i postanowiłam, że muszę go kupić. Tak wiem, miałyśmy robić zakupy na prezenty, ale musiałam. Kiedy zobaczyłam, że Amy stoi przy ścianie i patrzy na wszystkie wyzywające spódniczki ze skrępowaniem musiałam z nią porozmawiać.
- Słoneczko, co jest z tobą? - Spytałam kładąc dłoń na jej plecach.
- Chciałabym być taka jak ty i Jessica. Jesteście takie pewne siebie, też bym chciała taka być. - Wyszeptała, na co się uśmiechnęłam i zaciągnęłam ją do przymierzalni wołając Jess. Wybrałyśmy dla Amy obcisłe szare rurki, koszulkę, która opinała biust i na górę rozpinany beżowy sweterek. Wepchnęłam jej to do przymierzalni a ona to przymierzyła. Spojrzałyśmy na nią kiedy wyszła. Dziewczyna zdecydowanie miała co pokazać. Była szczupła, miała zaookrąglone kształty co na pewno spodobałoby się nie jednemu chłopakowi.
- Jess dawaj kiecki! - Krzyknęłam wchodząc do przymierzalni z Amy, która stała i się na mnie patrzała.
- Jezu dziewczyno, nie wstydź się mnie. Mamy to samo, to po pierwsze, a po drugie nie masz się czego wstydzić. - Puściłam jej oczko, a ona się zarumieniła. Powoli zdjęła z siebie jeansy i wtedy przeżyłam szok.
- Amy co to jest? - Spytałam patrząc na jej pocięte uda. - Amy co to do cholery jest?! - Niemal krzyknęłam patrząc na okaleczone ciało mojej przyjaciółki. Ona spuściła głowę i szybko się zasłoniła.
- Nieważne. - Mruknęła zakładając na siebie swoje spodnie.
- Dlaczego to zrobiłaś? - Spytałam patrząc w oczy mojej przyjaciółki, a jej wypełniły się łzami.
- Porozmawiajmy o tym innym razem, proszę. - Szepnęła i łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
 - Nie płacz myszko, przepraszam. Proszę, nie płacz. - Pogłaskałam jej plecy i mocno ją do siebie przytuliłam. - Chodź, przymierzymy ubrania na sylwestra, może znajdziesz coś dla siebie.
- Chcę, żebyś mi coś wybrała chcę wyglądać dobrze dla Ma..- Podniosła głowę i zagryzła nerwowo wargę.
- Dla kogo? - Spytałam, a moje oczy się otworzyły szerzej na jej słowa.
- Dla Matta.. - Spojrzałam na nią z niedowierzaniem, ale po chwili już mocno ją przytuliłam i do przymierzalni weszła Jessica z kieckami. Podałam Amy czerwoną, opinającą jej ciało sukienką z wycięciem na plecach. Założyła ją i do tego pasujące czarne i wysokie szpilki. Wyglądała jak nie ona. Uśmiechnęłam się i razem z Jess powiedziałyśmy jej, żeby ją brała. Kupiła jeszcze parę innych spodni, jedną spódniczkę, kilka koszulek, oczywiście wybraną sukienkę i szpilki. Weszłyśmy do sklepu z bielizną. Spojrzałam na dziewczyny i wybrałam dla siebie kilka kompletów. Myślę, że Jayowi się spodobają. na samą myśl przygryzłam wargę i udałam się do przymierzalni. Po chwili je zawołałam, żeby zobaczyły jak na mnie wygląda. Pokiwały głową, a wtedy Jessica podała mi coś, czego nigdy w życiu bym nie ubrała. Przyniosła mi obcisły stanik z kornką, do tego pasujące majtki, ale przyczepione były do tego pończochy ze spinkami, tak, żeby się trzymać majtek, a całość miała zakrywać wyzywająca, fioletowa.. firanka? Przymierzyłam to i nie powiem, nie wyglądałam źle, ale czułam sie nieswojo. A jeszcze mam się w tym pokazać Justinowi, jasne.
Wtedy doznałam olśnienia. Sprawię mu taką niespodziankę na nowy rok, że nigdy jej nie zapomni. Szybko się ubrałam, kupiłam komplet wybrany przez Jessicę i kilka swoich. Udałyśmy się do kosmetyczki. Zrobiłam sobie żelowe paznokcie, które były nieco przedłużone w odcieniu krwistoczerwonego matu. Pani uwinęła się ze mną godzinę. Następnie udałyśmy się wszystkie do fryzjera. Poprosiłam o przedłużenie włosów do połowy tyłka, dolne pasma delikatnie mi rozjaśniła tworząc ombre, ale tylko na dole. Na górze zrobiła mi kilka jasnych pasemek i wszystko wyprostowała. Byłam zadowolona z efektu. Moje włosy najbardziej mnie zachwycały. Oblizałam wargi i spojrzałam na dziewczyny. Jessica zdecydowała się podciąć włosy, które przefarbowała na blond, a Amy zostawiła je w normalnej długości robiąc na swoich kasztanowych włosach delikatne pasemka podobne do moich. Wszystkie miałyśmy proste włosy. Zapłaciłyśmy i udałyśmy się na zakupy dla innych na święta. Byłam totalnie załamana bo nie wiedziałam co mam kupić Justinowi. Mojej młodszej siostrze kupiłam lalkę, którą tak bardzo chciała, mojej macoszy złoty zegarek, a mojemu tacie komplet złotych spinek i perfumy. Mattowi kupiłam durexy, nie pytajcie dlaczego, po prostu, oraz kupon do Starbucksa, żeby mógł zabierać tam np. Amy. Do tego dołożyłam mu skromny prezent w formie kilku złotych łańcuszków, podobnych do tego od Jaya. Słyszałam parę razy jak mówił, że je chce. Mamie kupiłam bransoletkę, tak zwanej ''przyjaźni'' gdzie wygraderowane było jej imię. Potem się rozdzieliłam z dziewczynami. Amy kupiłam nowe słuchawki do jej telefonu i kilka case'ów na telefon, bo wcześniej narzekała, że ciągle ma obity telefon. Jessice kupiłam kuferek z mnóstwem kosmetyków, na który wcześniej patrzała, ale tak jakby nie chciała na niego wydawać zbytnio pieniędzy. No i teraz najgorsze. Tamara i Justin. Tamarze nakupowałam tyle rzeczy, że nie miałam pojęcia. Zaczęłam chodzić po sklepach i natknęłam się na super okazję. Kupiłam jej cały komplet do robienia paznokci. Była w nim między innymi lampa UV, fryzarka, podkładka, różne pędzle, żele, tipsy, pyłki, ozdoby, pilniczki, matowniki i inne takie. Od zawsze wiedziałam, że Tamara uwielbia babrać sie w takich rzeczach. Dobra, teraz najgorsza rzecz. Justin..
Cholera, wiem o nim naprawdę wiele, ale nie mam pojęcia czy cokolwiek mu się spodoba. Kupiłabym mu Rolexa, ale ma już... dwa. Buty - ma, auto-ma, kosmetyki raczej go nie interesują, bransoletki raczej też nie. Cholera, co taki chłopak może lubić.
I wtedy mnie olśniło. Jak zauważyliście ciągle mnie olśniewa. Udałam się do sklepu muzycznego i zamówiłam mu jego prezent. Zadowolona wyszłam ze sklepu kierując się w stronę auta. Byłyśmy dosłownie zapakowane po uszy w tym aucie. Kiedy dziewczyny mnie podwiozły musiałam na dwa razy wnosić zakupy.
Wszystko popakowałam w ładne torby i schowałam do szafy. Przebrałam się w piżamę i rzuciłam się na łózko. Była już prawie 23. Nawet nie wiem kiedy, zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~
Macie ten upragniony rozdział! Przepraszam, że tak długo na niego czekaliście. Nadmiar obowiązków jest okropny, ale mimo wszystko cieszę się, że jesteście ze mną c:

Miłego czytania!
Jeśli Wam się podoba to komentujcie c:

@pvcixx

wtorek, 24 lutego 2015

Nowy blog

Okej, zmieniłam trochę tego nowego bloga, a raczej całkiem.
Myślę, że teraz bardziej wpadnie Wam do gustu.

Dziękuję Wam bardzo z całego serca za ponad 4000 wejść na tego bloga w ciągu tych kilku dni. Również dziękuję za wszystkie komentarze, to dla mnie wiele znaczy.

Nowy blog:
Cruel World

17-letnia Melody Hamilton wraca do Kanady po 6 latach mieszkania w Toronto. Ze względu na przeszłość stała się zawzięta i uparta. Często wdaje się w konflikty i bójki przez co ma problemy. Kiedy poznaje Justina i zaczyna darzyć go uczuciem wybucha afera. Czy Melody poradzi sobie z poniżeniem i smutkiem?
Dowiemy się już wkrótce!

Jeśli chcecie być na bieżąco informowani o rozdziałach podawajcie pod każdym nowym wpisem swojego usera z tt.

Strona z Informowanymi będzie uzupełniana co tydzień.

Dzięki za wszystko! Kocham Was!

@pvcixx

poniedziałek, 23 lutego 2015

12. ''Najgorsze zachowanie...''

~WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM!~


Holly P.O.V

Oh nie... Obudziłam się ze strasznym kacem, ale bolało mnie też gardło i chyba nawet wiedziałam dlaczego. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że tak daleko posunęłam się z Justinem.
Justina jak zawsze nie było już przy mnie. Przeciągnęłam się i zobaczyłam na swoim zegarku, że dochodziła 10:30. Założyłam na siebie koszulkę Justina i zeszłam na dół. Usłyszałam śmiechy, głośne rozmowy i zapach naleśników.
Dlaczego ja zawsze wstaję ostatnia?
Weszłam do dużego salonu. Przetarłam moje zaspane oczy i poczułam coś twardego na moim czole. Cholera, czy ja weszłam w ścianę.
Powoli ominęłam filar słysząc śmiechy wszystkich. Zrobiłam kwaśną minę i westchnęłam.
- Oh jakie miłe powitanie. - Mruknęłam biorąc do ręki jednego naleśnika. Przejechałam wzrokiem po salonie. Zobaczyłam Jessicę, siedzącą na kolanach Aubreya, Chaza z telefonem w ręku jedzącego naleśnika, Camerona, Matta i siostrę Jessicy, Amy. Justina nigdzie nie było. Zmarszczyłam brwi i już miałam spytać gdzie on jest, ale para silnych ramion oplotła moje ciało, a jego cudowne usta przyległy do mojej szyi.
- Dzień dobry, kochanie. - Mruknął do mojego ucha na co uśmiechnęłam się do niego zalotnie.
Odwróciłam się w jego stronę natychmiast łącząc moje wargi z jego.
- Wiecie co? Mam ochotę spędzić cały ten dzień na opieprzaniu się na boisku! O Boże, Holly kochasz mnie, prawda? - Powiedziała do mnie Jess z błyskiem w oczach. Zorientowana spojrzałam na nią i pokiwałam głową. - Jay, weź te rowery okej?
Jakie rowery? Wszyscy zaczęli śmiać, a Justin pokiwał głową idąc do garażu.
- O co chodzi? - Mam ochotę pojeździć na rowerach! - Krzyknęła wyrzucając ręce w górę.
- Ta, kiedyś mnie zabijesz. - Jęknęłam niezadowolona wlekąc się na górę. Ponieważ miałyśmy jeździć na rowerze zdecydowałam się na czarne leginsy, luźną koszulkę, która miała wycięcie pod pachami. Spięłam moje włosy w kucyka. Nałożyłam na twarz niewielką ilość podkładu, podkreśliłam oczy delikatnymi kreskami i tuszem. Umyłam zęby psikając się perfumami. Chwyciłam za luźną bluzę i założyłam niskie, białe Air Force. Zbiegłam na dół widząc, że wszyscy już wyszli i są w swoich samochodach. Wgramoliłam się na miejsce kierowcy w samochodzie Justina kładąc rękę na jego kolanie.
- Zaplanowaliśmy małą imprezę dziś na boisku, wiesz nic wielkiego. Jesteś fanką Drake'a co? - Zaśmiał się Justin zmieniając bieg.
- Lubię jego piosenki. Podobają mi się. - Wzruszyłam ramionami zerkając na Justina.
Po 15 minutach dojechaliśmy na boisko. Chłopcy pierwsze co zrobili to rzucili się na boisko, a ja obserwowałam mojego chłopaka jak za biega, jak jego mięśnie napinają się za każdym razem gdy rzuca do kosza. Oblizałam wargi zerkając na jadącą na rowerze Jessice z jej siostrą. Amy zawsze miała smutny i ponury wyraz twarzy. Była strasznie cicha i spokojna. Dziewczyny podjechały a Jessica kazała mi wskakiwać.
- Nie, Jess nie zrobię tego! - Zaczęłam się śmiać widząc niskie, białe rowery. Ona natomiast posłała mi mordercze spojrzenie, a po chwili zrobiła minę biednego, małego szczeniaka. - Cholera jasna, już dobra.
Wsiadłam na rower i od razu pierwsze co to ruszyłam z wielkim trudem. To cholerstwo było ciężkie. Nawet się nie zorientowałam kiedy rozpędziłam się niczym auto ścigając się z Jess dookoła boiska. Chłopcy śmiali się z nas i co chwile przerywali grę aby zobaczyć, która sie szybciej wyglebi. Nagle zrobiłam ostry zakręt wjeżdżając w drogę Jessicy.
- Z DROGI! RATUJ SIE KTO MOŻE! - Krzyknęła rozbawiona Jess schodząc z roweru. Zrobiłam to samo wpadając na nie przez co obie sie wywróciłyśmy śmiejąc sie głośno.
Po chwili Aubrey wjechał obok boiska swoim autem i otworzył bagażnik, z którego wyłoniły się dwa duże głośniki.
- Hej, Holly. Zarapuj ze mną. - Zaczęłam się panicznie śmiać widząc, że tylko ja tak zareagowałam. Moje policzki oblały się rumieńcem z powodu zażenowania i stanęłam obok Drake'a. - Worst Behavior?

Worst motherfucker never loved us
Skurwysyn nigdy nas nie kochał
Fucker never loved us
Skurwiel nigdy nas nie kochał
You ain't know, now you know now

Nie wiedziałeś? teraz wiesz
Still at it, scrub J's with a toothbrush

Ciągle to robię , szoruje J's* szczoteczką do zębów
Shit, niggas still playing my old shit

Kurwa , czarnuchy wciąż grają moje stare kawałki
But your shit is like the police asking us questions,

Ale Twoje gówno jest takie jakby przesłuchiwała nas policja
Nigga' we don't know shit

Czarnuchu my nic nie wiemy
Flex, nigga I'm just flexin'

Prężyć, czarnuchu ja tylko się prężę
Nigga never loved us

Czarnuch nigdy nas nie kochał
Do it look like we stressin'?

Czy wyglądamy na zestresowanych?
Look at you, look at you, and look at you,

Popatrz na siebie, popatrz na siebie i popatrz na siebie
Ahh - I'm glad that they chose us

Ahh , cieszę się że oni wybrali nas
Command, it's a mission,

Dowodzenie jest misją
Trying to fight to the finish just to see 'em all finish

Staram się walczyć do ostatniej kropli krwi , by zobaczyć jak oni są skończeni

Zaczął Drake wskazując na mnie głową kiedy miał się zacząć refren

On my worst behavior, no?
Zachowuję się najgorzej jak potrafię
They used to never want to hear us,

Kiedyś w ogóle nie chcieli nas słuchać
Remember?
Pamiętasz?
Motherfucker never loved us, remember?
Skurwysyn nigdy nas nie kochał, pamiętasz?
Motherfucker, remember?
Skurwysynie pamiętasz?
Motherfucker never loved us
Skurwysyn nigdy nas nie kochał
I'm on my worst behavior,
Zachowuję się najgorzej jak potrafię
Don't you ever get it fucked up
Nigdy więcej niczego nie spierdolisz
Motherfuckers never loved us
Skurwysyny nigdy nas nie kochali
Man, motherfuckers never loved us
Człowieku, skurwysyny nigdy nas nie kochali
Worst behavior
Najgorsze zachowanie
Motherfuckers never loved us
Skurwysyny nigdy nas nie kochali
Fucker never loved us
Skurwiel nigdy nas nie kochał
Worst behavior

Najgorsze zachowanie

Odetchnęłam kiedy skończyłam. Wszyscy spojrzeli na mnie z opadniętą szczęką, a ja uśmiechnęłam się jedynie nieśmiało do Justina i Aubreya. Usiadłam na ławce biorąc do ręki mojego iPhone'a. Zawołałam Justina i zrobiłam mu zdjęcie z zaskoczenia, które ustawiłam na tapetę. Jay się wyraźnie zmieszał i udawał obrażonego. Powoli do mnie podszedł, chwycił moje nogi i przerzucił mnie przez swoje ramię biegnąc ze mną na boisku. Zaczął sie ze mną kręcić, skakać, biegać i ciągle udawał, że mnie zrzuca. Westchnęłam zmęczona jego zachowaniem i powoli klepnęłam go w tyłek krzycząc na niego, żeby mnie postawił. Zrobił to posłusznie i mruknął mi seksownie do ucha. - Kochanie, nie rób takich rzeczy.
Zachichotałam i ponownie klepnęłam go w tyłek na co odwdzięczył mi się tym samym tylko chyba z milion razy mocniej. Pisnęłam i podskoczyłam odwracając się do niego wkurzona.
- Kurwa bolało. - Syknęłam powoli do niego podchodząc. Jay zaczął się cofać przez co plecami dotknął drucianej siatki. Przycisnęłam go do niej mocniej delikatnie napierając na jego krocze. Byliśmy kilkadziesiąt metrów od naszej grupy i  było ciemno. Skorzystałam z szansy, że nikt nas nie mógł zobaczyć i powoli zaczęłam masować jego penisa przez bokserki. Syknął głośno patrząc na mnie tym swoim kuszącym wzrokiem. - Masz za swoje, kochanie. - Wyszeptałam uwodzicielsko do jego ucha i delikatnie je musnęłam. Czułam na mojej dłoni jak jego członek robi się ogromny pod jego spodniami. Uśmiechnęłam się na myśl, że uzyskałam mój zamierzony efekt.

- Kurwa, chodź do domu Holly. - Jęknął na co się zaśmiałam.
- Bardzo chętnie, ale nici z Twoich gierek. - Puściłam mu oczko kierując się w stronę naszych znajomych. Pożegnałam się z każdym po kolei kierując się w stronę auta Jussa. Usiadłam na miejscu pasażera, a on od razu się do mnie przyłączył siadając przed kierownicą. Odpalił auto i odjechał z piskiem opon.

Po 15 minutach byliśmy w jego domu. Powoli udałam się do niego na górę czując jego ręce na mojej talii.
- Justin, proszę, nie. - Jęknęłam zmagając się z przyjemnym uczuciem w moim brzuchu.
- Kochanie, tak bardzo cię chcę. - Mruknął otwierając drzwi do jego sypialni. Rzucił mnie na łóżko przez co odruchowo jęknęłam. Podniecał mnie taki stanowczy i napalony.
- Jay, jestem śpiąca. Po prostu chodźmy spać. - Zatrzepotałam rzęsami na co z głębokim wdechem zgodził się. Zdjął z siebie buty, spodnie i koszulkę zostając w bokserkach od Calvina Kleina. Oblizałam wargi na ten widok. Był bardzo kuszący, ale jeśli chciał czegoś wyjątkowego musiał na to zasłużyć. Nie oddam mu mojego dziewictwa po kilku dniach naszego związku. Zrzuciłam z moich nóg buty i zsunęłam leginsy, a potem koszulkę. Powoli wtuliłam się w klatkę piersiową Justina zamykając oczy. Nawet nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiem, że ten rozdział jest krótki, chyba najkrótszy, ale mam dla Was kilka informacji.
1. Osoby, które chcą być na bieżąco informowane co do rozdziału proszone są o podanie usera z tt w komentarzu.
2. Postanowiłam założyć drugiego bloga. Sądzę, że pojawi się on jutro bądź pojutrze w osobnej notce. Prolog będzie również podany w niej.

Bardzo dziękuję za wszystkie miłe komentarze i przez te parę dni jest Was tutaj naprawdę dużo. Dziękuję Wam za to, to dla mnie wiele znaczy.

@pvcixx

niedziela, 22 lutego 2015

11. ''Czas na rewanż...''

Justin Bieber P.O.V

Holly była oficjalnie moją dziewczyną.
Na samą myśl się uśmiechałem. Wiedziałem, że teraz jest tylko i wyłącznie moja.
Obudziłem się obok niej rano, wyglądała tak słodko jak spała. Jak aniołek, mój aniołek.
Powoli podniosłem się z jej łóżka, tak żeby się nie obudziła. Pocałowałem jej czoło. Dochodziła godzina 10 rano. Ubrałem się w moje wczorajsze ciuchy schodząc na dół. Wszedłem do kuchni stając przy blacie. Jessica stała na stole, a Drake między jej nogami karmiąc ją jakimiś owocami. Pokręciłem głową podchodząc do Chaza i Matta. Przywitałem się z nimi przeczesując palcami włosy.
Holly to straszny śpioch
Uśmiechnąłem się sam do siebie biorąc butelkę zimnej wody z lodówki.
- Co tam Juss, co się tak szczerzysz? - Powiedziała z uśmiechem Jessica.
- Nic Jess, nie martw się o to. - Puściłem jej oczko upijając łyk. Oparłem się o stół i wtedy weszła moja piękność. Wyglądała o wiele lepiej bez makijażu i w skąpej piżamie. Oblizałem wargi przejeżdżając po niej wzrokiem.
- Witam wszystkich, gdzie śniadanie dla mnie? - Powiedziała Holly przecierając dłońmi zaspane oczy. Chwyciłem ją za dłoń przyciągając ją do mojego torsu.
- Zgaduję, że tutaj. - Wskazałem na swoje usta. Powoli uniosłem jej głowę i pocałowałem z czułością jej miękkie wargi.
- Takie poranki mogłabym mieć codziennie. - Szepnęła do mojego ucha chichocząc. Spojrzała na Jessicę i Aubreya.
- Co jest między wami? - Spytała wskazując na nich swoim długim paznokciem.
- Ja i Aubrey jesteśmy ze sobą od czterech lat. - Zachichotała Jessica wtulając się w Drake'a.
- Wow, ale wam zazdroszczę. - Odpowiedziała Holly siadając obok mnie.
- Co dziś robimy chłopcy? - Spytała Jessica kładąc głowę na ramieniu Drake'a.
- Chodźmy do tego nowego klubu, który otworzyli przedwczoraj. - Odezwał się Chaz pisząc coś na swoim iPhonie, zapewne do Tamary.
- Brzmi nieźle. - Powiedział Aubrey łapiąc za rękę Jessicę. - My się zmywamy, to do zobaczenia w klubie.
Powiedział i razem z Chazem zmyli się.
- Kochanie, ja też będę już szedł. - Złapałem ją za twarz całując jej wargi. - Przyjadę po ciebie o 19, okej?
- Justin, nie chcę jechać. - Mruknęła spuszczając wzrok. Westchnęła wtulając się we mnie.
- Jay, jeśli to nie problem możesz po mnie podbić. - Odezwał się Matt dopijając swoją kawę.
- Okej, to będę o 19. - Powiedziałem całując Holly w czoło. Wziąłem mój telefon i pojechałem do domu.

Holly Williams P.O.V

Tak naprawdę to chciałam iść na tą imprezę, ale chciałam zaskoczyć Justina. Zjadłam więc sałatkę owocową i opowiedziałam mojemu bratu o moim planie. Udałam się do góry i zadzwoniłam do Tamary, żeby opowiedzieć jej o wczorajszym wieczorze. Była chyba bardziej podekscytowana ode mnie.
Około godziny 13 zaczęłam się szykować. Miałam dużo czasu, ale chciałam się dzisiaj upiększyć.
Weszłam do łazienki, napuściłam sobie wody do wanny, do pełna. Wlałam tam chyba 1/4 płynu do kąpieli, żeby była duża piana. Umyłam zęby, zrobiłam na twarz maseczkę wchodząc do wanny.
Po dwugodzinnej kąpieli umyłam włosy i nałożyłam odżywkę. W między czasie się ogoliłam i umyłam ciało. Spłukałam się dokładnie z piany opuszczając wannę. Stanęłam przed lustrem. Wysuszyłam moje włosy i postanowiłam je wyprostować, żeby wydawały się jeszcze dłuższe. Udałam się do mojej szafy. Wyciągnęłam z niej krótką, czarną sukienkę, która miała wycięte plecy. Była bez ramiączek więc poszukałam również takiego stanika. Znalazłam jeden z moich ulubionych i majtki do niego. Założyłam na siebie bieliznę. Była godzina 16:14. Podłączyłam mojego Iphone'a do ładowania wracając do łazienki. Najgrosza część to makijaż, który zajmie mi wieki. Zdecydowałam się zrobić go w stylu ''smoky eyes''. Usta pomalowałam na jasną czerwień, popsikałam się perfumami od Chanel. Nałożyłam wcześniej podkład na moją twarz. Spojrzałam na mój telefon. Cholera jest 17:54. Mam ponad godzinę, a prawie wszystko jest gotowe. Jeszcze buty, torebka i biżuteria. Zerwałam się do garderoby. Po długich namysłach wybrałam wysokie szpilki na wysokiej koturnie, czarną kopertówkę, a jako biżuterie złote kuleczki, kilka pierścionków i obowiązkowo srebrny naszyjnik z serduszkiem od mojej mamy. 18:23. Wszystko na siebie założyłam. Poprawiłam parę razy sukienkę prostując ją. Włożyłam do nosa mój kolczyk. Przejechałam szminką jeszcze raz po moich wargach i przeczesałam grzebieniem włosy. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wyglądałam chyba najlepiej spośród tych wszystkich imprez, na które szłam z Justinem. Zarzuciłam na siebie czarną skórę kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. To na pewno był Jay.
- Holly, chodź się pożegnać. - Krzyknął z dołu Matt. Udałam się powoli na dół poprawiając jeszcze moje włosy. Zeszłam po schodach stając za Justinem.
- Jesteście gotowi? - Mruknęłam patrząc na Justina uwodzicielskim wzrokiem. Odwrócił się w moją stronę, a jego szczęka momentalnie dotknęła podłogi.
- Holly, żartujesz sobie?! - Syknął Matt patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
- Wyluzuj, Matt. - Zaśmiałam się podchodząc do Justina. Przejechałam palcami po jego torsie. Był ubrany w czarne rurki, które i tak zwisały mu z połowy tyłka. Na górze znajdowała się biała koszula i czarna, skórzana kurtka, a na stopach Supry. Oblizałam kusząco moje wargi, a Jay przycisnął mnie do siebie.
- Cholera Holly, mam ochotę cię zjeść. - Szepnął do mojego ucha, żebym tylko ja mogła to usłyszeć.
- Chodźcie bo serio.. spóźnimy się zaraz jeśli będziecie mieli problem. - Spojrzał na Justina i zmrużył oczy wychodząc z domu.
- Ty też wyglądasz zniewalająco, kochanie. - Mruknęłam do jego ucha muskając jego ciepłe wargi.
- Chodź kochanie bo zaraz naprawdę będę mieć problem w spodniach. - Jęknął do mojego ucha łapiąc mnie za dłoń. Wyszłam razem z nim z domu zamykając drzwi na klucz. Usiadłam na tyłach, Justin na miejscu kierowcy, a Matt na miejscu pasażera.
Około 40 minut później byliśmy pod tym klubem. Nie była to jakaś melina, zdawało się, że klub na poziomie. Spojrzałam na naszych znajomych, którzy stali pod klubem i na nas czekali. Spojrzałam na każdego po kolei. Jessica miała na sobie czerwoną sukienkę i czerwone szpilki. Przytulała się do Drake'a. Za nią stała jakaś dziewczyna, która była dość podobna do Jess. Miała sukienkę trochę za połowę ud. Była w kolorze beżowym, a pod kolor miała lekkie obcasy. Obok stał Chaz ze swoim telefonie w ręku, pewnie Tamara chciala mieć wszystko pod kontrolą. Dalej stał Cameron, Philip, Thomas i ta suka Veronica przytulona do niego. Podjechaliśmy na parking. Wysiadłam powoli z auta, a Justin złapał moją dłoń. Posłałam Veronice surowe spojrzenie, a ona uśmiechnęła się do mnie cwanie. Przywitałam się z Jessica, dziewczyna, która za nią stała to jej siostra, Amy. Matt od razu do niej wystartował. Chyba mu się spodobała. Przywitałam się z resztą ignorując Veronicę i Thomasa. Weszliśmy do środka zajmując obszerny stolik pod ścianą. Wszystkie stoliki były na podwyższeniu co ułatwiało zalezienie właściwej osoby, albo podziwianie dziewczyn, które tańczyły jak dziwki i do każdego się kleiły. Zajęliśmy chyba największy. Usiadłam na samym brzegu, ponieważ lubiłam sobie wypić i chciałam mieć bliżej do parkietu - i baru.
- Shoty! - Krzyknęła Jessica. Założyłam się z nią kto wypije najwięcej w ciągu minuty. Ja wypiłam ich 7, a Jessica 6 i pół.

{+18, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ}


Kiedy w głośnikach zabrzmiała jedna z moich ulubionych piosenek pociągnęłam Jessicę za rękę na parkiet. Natychmiast zaczęłyśmy dziki taniec. Ocierałyśmy się o siebie wzajemnie śmiejąc się z tego głośno.
Przy następnej piosence poczułam ramiona mojego chłopaka, który mnie nimi szczelnie zatrzymał. Położył powoli ręce na moich biodrach, a ja zaczęłam się o niego ocierać. Tańczyłam ile sił w nogach i biodrach. Dokładałam wszelkich starań, żeby podniecić Justina. Nagle przyssał się do mojej szyi wsuwając mi dłoń pod sukienkę. Zadrżałam, kiedy poczułam jego dłoń na mojej kobiecości.
- Holly, doprowadzasz mnie do szaleństwa. - Wyszeptał kusząco do mojego ucha. - Nawet nie wiesz z jaką zmagam się ochotą rozebrania cie i pieprzenia do rana na tym parkiecie. - Jęknął przyciągając mnie do siebie bliżej. Poczułam jego ogromną wypukłość na moim tyłku i oblizałam wargi. Chwyciłam go mocno za rękę wyprowadzając go z klubu. Wzięłam od niego kluczyki wrzucając go na tylnie siedzenie jego auta. Usiadłam na nim okrakiem rzucając się na jego szyję. Cicho jęknęłam czując jak jego ręce wsuwają sie pod moją sukienkę na tyłek. Oblizałam seksownie moje wargi cicho mrucząc.
- Justin.. błagam. - Wyjęczałam czując jak moje całe ciało drży.
- Błagasz o co? - Wyszeptał wsuwając dłoń w moje majtki.
- Pragnę cię, Jay. - Jęknęłam jego imię, a on jakby jeszcze bardziej się podniecił. Powoli ssał moja skórę na szyi ściskając moje pośladki. Wtedy coś mi zaświtało. Justin nie może cały czas zaspokajać tylko mnie.
Czas na rewanż.
Powoli zniżyłam się do jego krocza odpinając jego zamek od spodni i guzik. Zsunęłam do jego kostek widząc jego wypukłość przez bokserki. Przejechałam po niej dłonią oblizując moje wargi.
- Holly, cholera. - Syknął wplatając palce w moje włosy. - Jesteś pewna?
Szepnął a ja mentalnie uderzyłam go w głowę. Byłam gotowa i byłam na niego napalona.
- Jay, skończ pierdolić. - Mruknęłam powoli zsuwając z niego bokserki. - Nigdy nie byłam bardziej pewna.
Zsunęłam jego bokserki do kostek. Moim oczom ukazał się jego duży penis. Ciarki mnie przeszły kiedy wyobrażałam sobie, jak on wkłada go w moją kobiecość.
Złapałam go u podstawy powoli sunąc po nim ręką. Tak naprawdę nigdy nie widziałam penisa na żywo. Oprócz mojego brata, ale to się nie liczy bo byliśmy mali, a on miał może z 3 cm...
Justinowy był chyba z 20 razy taki jak mojego brata. Powoli oblizałam moje wargi przysuwając głowę bliżej jego krocza. Pomyślałam, żeby pierdolić to wszystko. Raz się żyję.
Oblizałam dokładnie główkę jego penisa, a potem jego całego. Powoli wsunełam go do moich ust. Boże, był taki duży, że zaczęłam się nim dławić jak ledwo była dopiero połowa.
Cholera, gdzie on to mieści w swoich spodniach.
Zostawiłam go na chwilę w moich ustach, żeby przyzwyczaić się do jego wielkości. Potem poszło już jak z górki. Justin głośniej jęczał przyciskając moją głowę do jego małego przyjaciela.
Zaczęłam wsuwać go całego co jakiś czas delikatnie przejeżdżając po nim zębami, żeby podrażnić się z Justinem. Chwilę później Jay spuścił się prosto do mojego gardła. Przełknęłam spermę i oblizałam wargi oraz czubek jego penisa. Schowałam go w jego bokserki opierając głowę  jego kolano.
- Jezu kochanie, gdzie ty się tego nauczyłaś? - Rzucił Jay przyciągając mnie do siebie. - Robiłaś to kiedyś?
Pokiwałam przecząco głową. Myślałam, że to było kiepskie jak na pierwszy raz. Poza tym jestem pewna, że obciągały mu dziewczyny, które lepiej ssały.
Od razu uderzyłam się w głowę bo Justin był przecież moim chłopakiem. Cholera, jego przyjaciel będzie mnie prześladował do końca życia.
- Justin, jedźmy do domu. Jestem padnięta. - Mruknęłam kładąc się na tylnich siedzeniach. Justin wyszedł z auta siadając na miejscu kierowcy.

***

Obudził mnie Justin, który przenosił mnie ze swojego samochodu do swojego domu. Przejechałam palcami po jego policzku i delikatnie go musnęłam.
- Kochanie nie śpisz już? - Spytał z troską Justin kładąc mnie na łóżku. Powoli zdjął ze mnie sukienkę i szpilki zakładając na mnie którąś z jego koszulek.
- Justin, chodź do mnie. - Jęknęłam zmęczonym głosem przyciągając go do mnie za dłoń. Zdjął z siebie szybko buty, spodnie i koszulkę kładąc się obok mnie.
- Śpij dobrze kochanie. - Szepnął Justin całując mnie w czoło.
- Dobranoc, skarbie.

~~~~~~~~~~~~
Jest i 11 rozdział.  Nie jest zbyt długi więc może pod wieczór dodam następny.

Od jutra rozdziały będą dodawane co dwa- trzy dni z powodu szkoły i bierzmowania.

Mam nadzieję, że podoba się Wam ten rozdział.
Jeśli tak to proszę o komentarze * x

@pvicxx

sobota, 21 lutego 2015

10. '' Ale czy on kocha mnie?''

Holly Williams P.O.V

Przebudziłam się pod wieczór. Zorientowałam się, że Justina nie ma obok mnie. Sięgnęłam po jego telefon, który leżał na szafce nocnej. 19:52. Super, przespałam prawie cały dzień. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Usłyszałam na dole jakieś rozmowy. Wciąż byłam rozebrana. Zarumieniłam się na myśl co się dziś wydarzyło. Założyłam na siebie majtki i stanik. Chwyciłam moją koszulkę i zeszłam na dół. Przetarłam moje zaspane oczy ziewając przy tym. Zobaczyłam w salonie całą grupkę ludzi. Byli tam chłopcy, których poznałam już wcześniej, mój brat z Vanessą, Jessica i... Veronica?
Zacisnęłam pięści wchodząc wgłąb salonu. 
- Witam, nie raczyłeś mnie obudzić? - Spojrzałam na Justina który obrócił głowę w moją stronę. Teraz już całkiem w dupie miałam to czy oni widzieli mój tyłek czy nie.
- Co ta kurwa tutaj robi? - Syknęłam widząc Veronicę na kolanach Thomasa.
- Skąd miałam wiedzieć, że akurat dzisiaj Justin cię przeleci w swoim łóżku i że tu będziesz? - Co do cholery? Zacisnęłam pięści powoli do niech podchodząc.
- Po pierwsze wstań jak do mnie mówisz, bo nie mam zamiaru zniżać się do twojego poziomu. - Chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam tak, żeby stanęła. - Po drugie kto ci powiedział, że przespałam się z Justinem?
Zmrużyłam oczy zerkając na Justina, który wstał i złapał mnie za biodra.
- Proszę cię, stoisz tu kurwa w majtkach z rozpieprzonymi włosami i spałaś. - Syknęła uwalniając rękę z mojego uścisku.
- Ta? A ty co specjalistka? No tak, zapomniałam że pieprzysz się z byle kim odkąd urosły ci cycki! - Krzyknęłam w jej twarz i odwróciłam się na pięcie. - Wiesz co szmato? Pierdol się kurwa z nim chcesz. Ode mnie się odpierdol.
Uśmiechnęła się do mnie cwanie i przyciągnęła do siebie Justina za koszulkę. Wsunęła mu język w usta, a Justin? Odwzajemnił go. Zacisnęłam moje pięści i odwróciłam się idąc na górę. Założyłam szybko moje spodnie i skarpetki. Narzuciłam na siebie bluzę i buty. Chwyciłam telefon schodząc na dół.
- Wiecie co kurwa? Odjebcie się ode mnie wszyscy. Jesteś kurwa pojebani. A Ty. - Przyłożyłam palec do klatki piersiowej Justina. - Zapomnij o mnie.
Odwróciłam się biorąc na ręce Vanessę. Wyszłam z jego przeklętego domu udając się przed siebie. Na piechotę pewnie zaszłabym nazajutrz. Usiadłam ze śpiącym dzieckiem na ławce kilkanaście metrów od domu Justina i zaczęłam po prostu płakać. I wszystko znowu się zaczęło. Wiedziałam, żeby się do niego nie zbliżać. Teraz znowu będę z tego powodu cierpieć i płakać. Ta dziwka niszczy wszystko co jest na mojej drodze. Postanowiłam się wrócić po kluczyki do auta.
Wbiegłam do domu Justina i podeszłam do Matta.
- Dawaj kluczyki. - Syknęłam przez zęby kryjąc moją twarz za włosami.
- Hej, Holly. Płakałaś? - Spytał Matt powoli stając przede mną.
- Nie wpierdalaj się tylko dawaj te pierdolone kluczyki! - Pisnęłam popychając go, żeby usiadł. Posłałam Veronice zabójcze spojrzenie, a ona się do mnie uśmiechnęła cwanie.
- Na co się kurwa gapisz pizdo? Mam ci zaraz wyjebać te wszystkie jebane zęby? - Wysyczałam zabierając kluczyki od Matta.
- Proszę cię, jesteś słaba Holly. Nikt cię nie chcę. Nawet Justin cię wykorzystał i nawet za tobą nie poleci. Jesteś bezużyteczna i nikt cię nie chcę, rozumiesz? - Powiedziała z uśmiechem podchodząc do mnie. Poczułam tylko jak Jessica trzyma mocno moje nadgarstki. Jestem pewna, że przez zaciskania kluczyków w dłoni wbiły mi się w nią.
- Jesteś kurwą. Pomyśleć, że kiedyś się z Tobą przyjaźniłam. - Splunęłam i wyszłam z domu zabierając moją siostrą. Wyleciała za mną Jessica i wsiadła na miejsce pasażera.

***

Po przyjeździe do mojego domu zaoferowała się, że u mnie zostanie na noc, żeby mnie wesprzeć.
- Ja zaczęłam coś do niego czuć, rozumiesz? Nikt nigdy nie całował mnie tak jak on, nie dotykał mnie tak jak on. Dałam mu swoje ciało, i nie, nie przespałam się z nim. W sensie tak jakby bo on no wiesz... - Powiedziałam ocierając kolejną łzę spływającą po moim policzku
- Justin to kutas, a Veronica to dziwka. Nie przejmuj się kochanie, poradzisz sobie. Skoro Juss za tobą nie poleciał to znaczy, że jest sukowaty i tyle. - Westchnęła głaszcząc moją głowę. Odgarniała włosy z mojej twarzy. Siedziałyśmy w salonie. Jessica siedziała, a ja leżałam z głową na jej kolanach. Vanessa na szczęście już spała. Włączyłyśmy jakiś horror, zrobiłyśmy kawy i wkreciłyśmy się w ten film strasznie mocno. Kiedy nagle drzwi się otworzyły, a my zobaczyliśmy trzy zakapturzone postacie zaczęłyśmy piszczeć, krzyczeć i uciekać pod drugą ścianę. Chwyciłyśmy za pierwsze lepsze co miałyśmy pod ręką. Ja za miskę z popcornem, a Jessica za dwa... piloty?
- Nie zbliżajcie się do nas! - Krzyknęła Jessica rzucając pilotem w osobę po prawej stronie. Trafiła idealnie w głowę.
- Jess, co do cholery? - Krzyknął Drake wchodząc całkiem do domu. Oświecili światło, a my zatrzymałyśmy film pilotem, ktory Jessica trzymała w rękach.
- Pojebało was? Boże, jak się wytraszyłyśmy. - Stęknęła podchodząc do Drake'a i pocałowała czule jego wargi. Co do cholery?
Dwie inne osoby to Matt i Justin. Kurwa, co on tu jeszcze chce. Kiedy go zobaczyłam od razu ruszyłam na górę.
- Jessica, to może jednak będę spała sama. Pójdę już spać. Miłej zabawy. - Spiorunowałam Justina wzrokiem i weszłam po schodach. Usiadłam na łóżku i znowu zaczęłam płakać.
Usłyszałam pukanie do moich drzwi, a chwile później Justin wszedł do mojego pokoju.
- Czego chcesz? - Syknęłam stając.
- Chciałbym ci coś powiedzieć, usiądź. - Powiedział łagodnie, a ja usiadłam. Spojrzałam na niego pytająco kiedy chwycił moją stara gitarę i usiadł obok mnie. Zaczął delikatnie szarpać struny skupiając wzrok na gitarze.
As long as you love me
Dopóki mnie kochasz
We're under pressure,
Jesteśmy pod presją
seven billion people in the world trying to fit in.
Siedem miliardów ludzi próbuje zmieścić się na tym świecie
Keep it together,
Wytrzymamy to razem,
smile on your face even though your heart is frowning
Uśmiech na twojej twarzy choć twe serce się smuci
But hey now, you know girl,
Ale hej teraz, wiesz, dziewczyno
We both know it's a cruel world
Oboje wiemy, że ten świat jest okrutny
But I will take my chances
Ale ja wykorzystam moją szanse

As long as you love me
Dopóki mnie kochasz
We could be starving,
Możemy głodować
We could be homeless,
Możemy być bezdomni
We could be broke
Możemy być spłukani

'll be your soldier
Będę twoim żołnierzem
Fighting every second of the day for your dreams, girl
Walczącym o każdą sekundę dnia dla twoich marzeń, dziewczyno
I'll be your Hova
Będę Twoim Hova*
You can be my Destiny's Child on a scene girl
Ty możesz być moją Destiny's Child* na scenie, dziewczyno
So don't stress, don't cry
Ale nie złość się I nie płacz,
Oh, we don't need no wings to fly
Nie potrzebujemy skrzydeł by latać
Just take my hand
Złap mnie za rękę

Wyśpiewał anielskim głosem łapiąc mnie za rękę na co delikatnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam w jego oczy.
Chciałabym być jego Destiny's Child...
Westchnęłam głośno spuszczając wzrok.
- Justin.. - Szepnęłam łapiąc się za czubek nosa.
- Holly. Chcę, żebyś była moja. - Chwycił mój podbródek podnosząc tym moją głowę. Spojrzał w moje oczy gładząc mój policzek. - Holly, chcę żebyś została moją dziewczyną.
Spojrzałam na niego oszołomiona. Co do cholery? Mam zostać dziewczyną Justina? Cholera, nie wiem co teraz... Zależy mi na nim, ale za 5 miesięcy znów będę musiała wyjechać.
- Justin.. - Szepnęłam biorąc głęboki oddech. - Zostanę twoją dziewczyną.
- Naprawdę? - Powiedział jakby mi nie uwierzył. Odłożył gitarę i przyciągnął mnie do siebie.
- Tak, zależy mi na tobie Jay. - Mruknęłam. Walczyłam z siłą powiedzenia mu ''Kocham Cię'' Kochałam go? Być może.
Ale czy on kocha mnie?


Hova - nick Jay-z
Destiny's Child singer - Beyonce
~~~~~~~~
Mamy 10 rozdział! Dodałam dzisiaj trzy bo już się nie mogłam tego doczekać! Spodziewaliście się tego po całej akcji z Veronicą? Podoba Wam się?
Czekam na komentarze!

@pvcixx

9. ''Będę musiała mu się odwdzięczyć?''

Holly Williams P.O.V

Obudziłam się rano obok Justina. Byłam wtulona w jego umięśniony tors. Parę razy zamrugałam przyzwyczajając się do jasnego światła. Justin jeszcze spał. Był taki słodki. Usiadłam na skraju łóżka przeciągając się. Udałam się do łazienki, zamknęłam za sobą drzwi. Puściłam wodę w prysznicu, żeby się nagrzała. W między czasie umyłam zęby i rozebrałam się. Weszłam pod prysznic opierając się o ścianę. Przymknęłam oczy przypominając sobie wczorajszy wieczór.

*flashback*

- Pociągasz mnie, Holly. - Wtedy zamknęłam jego usta w namiętnym pocałunku siadając na nim okrakiem. - Pragnę cię.
- Justin, proszę.. - Jęknęłam w jego wargi ciągnąc delikatnie końce jego włosów.
- O co mnie prosisz, Holly? - Szepnął seksownie do mojego ucha zjeżdżając dłońmi na mój tyłek.
Pokiwałam głowa na boki oddając się jego pocałunkom. Jay wplótł palce w moje włosy, a wolną ręką masował moje biodro. Obalił mnie na łóżko unosząc się nade mnie. Zaczął całować moją szyję i dekolt powoli zsuwając ramiączko mojego stanika. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Dłonią powędrował w dół mojego brzucha zatrzymując się na podbrzuszu. Zaraz po tym dogonił swoją rękę pocałunkami. Zatrzymał się zaraz przy moim kroczu. Zagryzłam mocno moją wargę kręcąc delikatnie moimi biodrami.
- Jesteś piękna. - Szepnął Justin całując moje podbrzusze. Kiedy mnie całował miałam w brzuchu stado motylków. Cholera, niech on coś zrobi.
- Justin... - Jęknęłam łapiąc go za włosy.
- Wiem skarbie, wiem. - Zachichotał muskając delikatnie moje uda. Po chwili się podniósł i usiadł na łóżku opierając głowę o ścianę.
- Nienawidzę cię Justin. - Spojrzałam na niego po chwili odwracając się do niego tyłem. Okryłam się kołdrą zamykając oczy.
- Wiem, że mnie kochasz. - Zaśmiał się i położył się obok mnie. Odwrócił mnie w swoją stronę muskając moje wargi.
- Ta jasne. - Wywróciłam oczami wtulając się w jego gorące ciało.
W ten sposób Justin i ja zasnęliśmy.


*flashback*

Poczułam tylko jak nogi mi się trzęsą i jak się rozmarzyłam. Wyobraziłam sobie co by się stało gdyby Justin nie przerwał. Holly, wracaj na ziemię. Szybko się umyłam i wyszłam spod prysznica wycierając się. Cholera, zapomniałam bielizny. Mając nadzieję, że Justin wciąż śpi wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem. Justin leżał na boku z jedną ręką pod głowa i miał zamknięte oczy. Westchnęłam ciężko i podeszłam do szafy odwracając się do niego tyłem. Wyciągnęłam z niej świeżą bieliznę czując na sobie czyjeś ręce. Pisnęłam i odskoczyłam trzymając mocno mój ręcznik. Zobaczyłam Justina z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Miał na sobie tylko bokserki przez co miałam ochotę go skosztować. Zaraz, co?
Jednym szybkim ruchem Justin pozbył się mojego ręcznika rzucając go na ziemię. Przycisnął mnie do ściany całując namiętnie moje wargi.
- Dzień dobry. - Wyszeptał zachrypniętym głosem jeżdżąc dłonią po moich gołych pośladkach.
- Dzień dobry. - Mruknęłam owijając ręce wokół jego szyi. Mocno go do siebie przycisnęłam tak, żeby nie widział mojej przedniej części ciała. Wstydziłam się.
- Justin zostaw mnie, proszę. - Wyszeptałam muskając jego ciepłą skórę na szyi.
- Dobrze, ale za pocałunek. - Pokazał na swoje usta przybliżając się do mnie. Wywróciłam oczami całując go delikatnie w wargi. Staliśmy tak przez około 2 minuty kiedy Jay się ode mnie oderwał. Podał mi ręcznik którym bezpiecznie się okryłam.
- Mogę wziąć prysznic? - Spytał drapiąc się po karku.
- Tak jasne, weź ręcznik z szafki pod zlewem. - Pokazałam na drzwi do łazienki. Justin wyszedł, a ja mogłam się na spokojnie ubrać. Korzystając z okazji, że taty i Avalon nie będzie do niedzieli nie zamierzaliśmy iść do szkoły. Ubrałam na siebie koronkową, czarną bieliznę, na górę zwykły czarny t-shirt, a na dół białą spódniczkę. Pomalowałam się delikatnie, a włosy związałam w koka. Wyszłam z pokoju zostawiając otwarte drzwi. Usłyszałam na dole śmiechy i rozmowy chłopaków. Najpierw postanowiłam iść do pokoju Vanessy. Dziewczynka już nie spała tylko grzecznie bawiła się swoimi zabawkami. Wzięłam ją na ręce, że zrobić jej śniadanie.
- Holly! - Krzyknął mój brat kiedy wchodziłam do kuchni.
- Nie zrobię wam śniadania, rusz swój leniwy tyłek Matt! - Odkrzyknęłam sadzając Vanessę w krzesełku. Przygotowałam jej warzywa na parze i wlałam soku pomarańczowego do jej butelki. Usiadłam naprzeciwko niej karmiąc małą.
- Mnie też tak nakarmisz? - Usłyszałam głos Justina zza moich pleców. Odwróciłam głowę. Jay miał na sobie tylko ręcznik. Gdyby nie to, że w kuchni jest moja mała siostra, a za ścianą starszy brat chyba bym się na niego rzuciła. Cholera.
- Marzysz. - Mruknęłam odnosząc pustą miseczkę Vanessy do zmywarki. Wzięłam siostrę idąc do salonu.
- Cześć chłopcy, jak się spało? - Powiedziałam do każdego z uśmiechem ignorując spojrzenie Thomasa. Położyłam Vanessę na kolanach Matta i zaśmiałam się. - Dzisiaj ty pełnisz funkcję niańki.
- Ej dobra, ludzie mam pomysł. - Powiedział Chaz sprawdzając nowe wiadomości na facebook'u.
- Mów stary. - Powiedział Justin obejmując mnie w talii.
- Jedziemy do Stratford i robimy mecz koszykówki. Dawno nie graliśmy. Weźmie się jeszcze Camerona, Aubreya i kilku innych. Nie mamy co robić w domu, a do szkoły nie pójdziemy. - Chaz spojrzał na każdego z chłopaków, a oni się po chwili zgodzili. - Świetnie to za 10 minut widzę was tutaj wszystkich gotowych.
Super, czyli ja musiałam jechać i opiekować się Vanessą? Jeśli Matt na to liczył to się przeliczył. Wróciłam do swojego pokoju, a Justin wszedł zaraz za mną. Powoli chwycił za końce swojego ręcznika w celu ściągnięcia go
- Justin, stój! - Pisnęłam zakrywając oczy. - Odwróć się.
Justin się zaśmiał, ale zrobił to o co prosiłam. Zdjął z siebie ręcznik biorąc do ręki bokserki. Mój wzrok spadł na jego tyłek. Boże, on miał lepszą dupę ode mnie!
- Holly przestań obczajać mój tyłek. - Powiedział ze śmiechem odwracając się w moją stronę już w bokserkach. - Jeszcze się zakochasz. - Wyszeptał do mojego ucha wsuwając rękę pod moją spódniczkę.
- Tak tak, teraz wypad przebiorę się skoro mamy grać. - Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem unosząc brwi do góry. - Jezu co?
- Grasz w kosza? - Spytał łapiąc mnie za dłoń.
- Czy to takie dziwne? To jedyna piłka, którą lubię. - Zaśmiałam się i chwyciłam do ręki moje czarne legginsy.
Po długich sporach, żeby Justin wyszedł w końcu zgodziłam się, żeby tutaj został. Najszybciej jak mogłam ubrałam się w legginsy, założyłam skarpetki, luźną bluzkę z wycięciami pod pachami, oraz z wyciętą czaszką na moich plecach. Włosy związałam w kucyka, założyłam moje niskie Air Force i na to za duża bluzę, która należała kiedyś do mojego brata. Chwyciłam za mojego iPhone'a i Justina za rękę. Wyszliśmy z mojego pokoju już w pełni ubrani. Wszyscy na nas czekali, a Matt próbował złożyć wózek Vanessy. Wzięłam siostrę na ręce idąc w stronę auta Justina. Miałam zamiar pojechać z nim, moją siostrą i Chazem. Na pewno nie z Thomasem, znając życie na tylnim siedzeniu bym z nim wylądowała. Chłopaki zamontowali fotelik, a na czas podróży Chazowi przypadła rola opiekunki.

***

Godzinę później dojechaliśmy na duże boisko. Wokół był las, parę sklepów, fontanny i domy. Zajęliśmy jedną z ławek. Siedziałam na kolanach Justina oglądając na YouTube teledysk do piosenki Drake'a i Nicki Minaj. Zaśmiałam się widząc do Nicki zrobiła biednemu Drake'owi. Po chwili wtuliłam się w tors Justina czekając na tych jego znajomych.
- Siema, Jay! - Krzyknął chłopak z drugiego końca boiska. Zanim się obejrzałam podeszło do nas czterech chłopaków. 4 czarnych i 1 biały.
- Jay, nie przedstawisz nam swojej koleżanki? - Powiedział chłopak podobny do.. Drake'a?
- Co do cholery? - Pisnęłam i zerwałam się na proste nogi. Spojrzałam na mój telefon i potem na chłopaka. Justin się zaśmiał obejmując mnie w pasie.
- Aubrey, przedstaw się Holly. - Puścił mu oczko, które chyba coś dla nich znaczyło. Jakiś kod czy coś.
- Drake, miło mi Holly. - Podał mi swoją dłoń, a ja uścisnęłam ją lekko. Chłopak niespodziewanie mnie do siebie przyciągnał i przytulił. Czy właśnie dotknął mnie Drake?
- To co, gramy? - Krzyknął Matt kładąc Vanessę do wózka.
- My tak, nie wiem jak ty. - Zaśmiałam się wychodząc na boisko. Wszyscy spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem. - Oh błagam nie bądźcie tacy dyskryminacyjni. To tylko zabawa.
Wzięłam z podłogi piłkę i zaczęłam ją kozłować. Chłopcy posłali sobie porozumiewawcze spojrzenia i zaraz potem się każdy ustawił na boisku.
- Dobra, to niech Justin i Holly wybierają. - Powiedział Chaz na co się uśmiechnęłam. To będzie to. Pokazanie Justinowi, że jestem w czymś dobra, może nawet lepsza od samego króla.
Do mojej drużyny wzięłam Chaza, Camerona, Philipa i Tymona, których poznałam przed chwilą. Zdjęłam z siebie bluzę zostając tylko w mojej skąpej bluzce, która odkrywała prawie całe moje plecy. Stanęłam na środku. Jako, że Matt miał pod opieką nasza siostrę był sędzią. Nim się obejrzałam wszyscy chłopcy byli bez koszulek. To znaczyło, że ja też mam ją ściągnąć? Nie ma opcji.
Stanęłam przed Justinem, a Matt wybił piłkę. Najpierw przejął ją Justin i pobiegł w stronę naszego kosza, ale to wina tego, że jest ode mnie większy i ma dłuższe ręce. Piłkę szybko odebrał mu Chaz i podał mi, a ja trafiłam.
Po chyba godzinnej grze w końcu wygraliśmy. Chaz przewinął mnie przez ramię i zaczął mnie obkręcać, a chwilę potem rzucił mnie w ramiona Justina. Dosłownie mnie rzucił. Upadłam z Justinem na ziemię. Siedziałam na nim okrakiem. Położyłam ręce po obu stronach jego głowy i namiętnie go pocałowałam. Wciąż był bez koszulki i nawet nie przeszkadzało mi, że był cały spocony. Oblizałam moje wargi, a on wstał na rękach ze mną.
- Pojedziesz ze mną do domu? - Szepnął do mojego ucha, a ja pokiwałam głowa. Ciekawe co się wydarzy.

***
{+18, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ}

Ja i Justin pojechaliśmy do jego domu, a reszta chłopaków pojechała najprawdopodobniej do nas. Matt musiał się opamiętać, bo miał pod opieką Vanessę. Jay poszedł wziąć prysznic, a ja rozłożyłam się na jego łóżku oglądając każdą rzecz w jego pokoju. Po 20 minutach zobaczyłam jak wychodzi z łazienki. Oblizałam wargi widząc go w samych bokserkach. Boże, dlaczego on mi to robił.
Usiadł na fotelu i odpalił szluga, Usiadłam na kanapie biorąc do ręki paczkę.
- Poczęstuję się. - Puściłam mu oczko na co on kiwnął głową. Wsunęłam papierosa do ust i zaciągnęłam się. Poczułam jak miły dym przechodzi przez całe moje gardło. Wypuściłam go z ust robiąc idealne kółeczka.
- Justin, znowu oglądałeś Playboy'a? - Powiedziałam z lekkim obrzydzeniem widząc otwarte czasopismo ze skąpo ubraną dziewczyną.
- Może. - Powiedział z uśmiechem i odłożył papierosa. Podszedł do mnie i usiadł obok łapiąc mnie za nogę. Położył ją na swoim kolanie. Zaczął masować delikatnie moje biodra. Nie wiem co we mnie wstąpiło, przysięgam. Usiadłam na nim okrakiem zaczynając całować jego szyję. Zjechałam dłońmi po jego nagim torsie dochodząc aż do jego krocza. Zatrzymałam rękę na jego podbrzuszu. Delikatnie ocierałam się moją kobiecością o jego krocze mrucząc do jego ucha.
- Holly. - Wyszeptał do mojego ucha, na co mocniej naparłam na jego przyrodzenie. Justin wstał z kanapy rzucając mnie na łóżko. Pochylił się nade mną zrywajac ze mnie moją koszulkę. Położyłam ręce po obu stronach mojej głowy. Rozchyliłam delikatnie moje nogi owijając sobie je wokół jego pasa. Justin szybko zdjął ze mnie spodnie zostawiając mnie w samej bieliźnie.
Przyciągnęłam go do mnie składając na jego wargach namiętne pocałunki. Justin wsunął mi język do ust, a potem ja swój i zaczęliśmy walczyć o dominację. Byłam pewna, że i tak wygra. Powoli przejechał dłonią po moim brzuchu i kroczu zatrzymując dłoń na mojej kobiecości. Zamarłam. Nikt wcześniej mnie tam nie dotykał. Jay przyssał się do mojej szyi wsuwając powoli dłoń w moje majtki.
- Kochanie, jesteś tak strasznie mokra. - Wyszeptał do mojego ucha. Czułam jak jego przyrodzenie wbija się w moją nogę. Czy jeśli Jay zrobi coś będę musiała mu się odwdzięczyć?
- Mam taką straszną ochotę cię posmakować. - Jęknął na co powoli zaczęłam sunąc biodrami powodując tarcie jego palców o moją kobiecość.
- Posmakuj mnie, Justin. - Powiedziałam powoli zataczając kółka moimi biodrami. Justin powoli wsunął jednego palca w moją cipkę. Głośno zajęczałam patrząc w jego czy z pożądaniem. Jay powoli ruszał swoim palcem dokładając zaraz drugiego.
Ruszałam moimi biodrami w jego rytmie drapiąc delikatnie jego ramiona. Justin niemal zerwał ze mnie majtki i rozpiął mój stanik. Wyciągnął ze mnie swoje palce drażniąc się z łechtaczką. Swoimi ustami pieścił, a może raczej drażnił moje sutki co jakiś czas delikatnie je ssając.
- Justin...- Jęknęłam czując ogromne uderzenie gorąca. Odchyliłam głowę w tył. Justin powoli znowu wsunął we mnie swoje palce, ale tym razem trzy. Głośno jęknęłam jego imię i nim się obejrzałam doszłam. Moje soki zalały jego dłoń. Uśmiechnął się dumnie powoli oblizując każdy ze swoich palców.
- Cudownie smakujesz. - Wyszeptał kładąc się obok mnie. Byłam wykończona. Jedyne co chciałam to zasnąć w jego ramionach. Powoli wtuliłam się w jego tors.
- Justin.. - Szepnęłam przymykając oczy.
- Co skarbie? - Mruknął całując moją głowę.
- Ja ciebie też pragnę.

~~~~~~~~~~~~
9 rozdział za nami. Podoba się? Tego się nie spodziewaliście hm? Holly pokazała swoje pazurki.
Jeśli Wam się podoba to proszę Was, komentujcie <3 *

@pvcixx

8. ''Wiem, że źle zrobiłem...''

Holly Williams P.O.V

Obudził mnie mój wkurzony ojciec, który najwyraźniej dowiedział się co wczoraj zrobiłam Veronicę. Była dopiero 6 rano i w sumie nie przyjęłam do siebie jego uwag. Nie mógł mi nic zrobić. Nie był typem ojca, który daje kary z takich rzeczy. Kazał mi poprawić swoje zachowanie i po  45 minutowym kazaniu opuścił mój pokój. Całe szczęście miałam dziś na późniejszą godzinę.
Zerwałam mój leniwy tyłek z łóżka idąc do łazienki. Wyczesałam i wyprostowałam moje długie włosy. Zrobiłam delikatny makijaż i umyłam zęby. Na szczęście wzięłam prysznic wczoraj wieczorem, więc miałam to z głowy. Ubrałam na siebie czarne rajstopy, szorty z wysokim stanem, białą bluzkę w czarne paski, którą włożyłam do spodni, na nogi wsunęłam czarne Vansy, a na ramiona zarzuciłam czarną skórę. Spakowałam książki potrzebne na dzisiaj. Przywitałam się z macochą i Vanessą. Dziewczynka wskoczyła mi na ręce na co się zaśmiałam. Ucałowałam jej policzek i odstawiłam do krzesełka. Posłałam jej miły uśmiech i wyszłam z domu wsiadając na tyły auta.
Włożyłam do uszu słuchawki włączając piosenkę ''Young&Beautiful'' - Lany del Rey.

Hot summer nights, mid July
Upalne letnie noce, środek lipca

When you and I were forever wild
Mieliśmy być tak szaleni już zawsze

The crazy days, the city lights
Zwariowane dni, światła wielkiego miasta

The way you'd play with me like a child
Bawiliśmy się razem jak dzieci


Każda piosenka przypominała mi o Justinie. To z nim spędziłam cały lipiec, bawiliśmy się w wielkim mieście. Wszystko było takie beztroskie. Nie musiałam martwić się ocenami, suką Veronicą, Thomasem, mamą i innymi rzeczami

Oh that grace, oh that body
Ten wdzięk, to ciało, ta twarz

Oh that face makes me wanna party
Sprawia, że chcę się zabawić

He's my sun, he makes me shine
On jest moim słońcem

Like diamonds
Sprawia, że lśnię jak diament


To właśnie robił ze mną Justin. Cholera jasna poznałam go do chuja dwa miesiące temu! Pokręciłam moją głową i nim się obejrzałam byłam już pod szkołą. Tata posłał mi ostrzegające spojrzenie, żebym czegoś nie nabroiła. Wywróciłam oczami wchodząc do szkoły. Pożegnałam sie z Mattem, który od razu pobiegł do Veronicy. Ta brąz suka mnie zapewne obgadywała z naszymi starymi przyjaciółmi. Zobaczyłam niedaleko niej Justina idących w ich stronę z Chazem i dwoma innymi kolesiami. Justin oparł się prawym ramieniem o filar, a ja do niego podeszłam od tyłu. Był do mnie odwrócony plecami. Objęłam go dłońmi wokół pasa muskając jego ciepłą szyję.
- Zgadnij kto. - Powtórzyłam jego słowa z wakacji składając na jego uchu skromny pocałunek.
Zobaczyłam jak Veronica pioronuje mnie wzrokiem. Justin obrócił się w moją stronę biorąc mnie w ramiona.
- Znalazłem moją małą zgubę. - Zaśmiał się powtarzając to co powiedział w wakacje.
- Tym razem to ja cię mam, skarbie. - Przejechałam paznokciami po jego torsie, a Justin cicho jęknął w moje usta składając na nich namiętny pocałunek.
Na lunchu usiadłam razem z Justinem. Veronica, Thomas, Matt i jej świta usiedli przy tym samym stoliku, ale naprzeciwko nas. Siedziałam między Justinem, a Chazem. Justin jadł swoje jabłko, a Chaz chichotał do telefonu. Zapewne pisał z Tamarą. Położyłam moje obie nogi na kolana Justina. Gładziłam palcami jego kark widząc jak powtarza na sprawdzian z matematyki. Co jakiś czas zerkałam na Veronicę, która przesyłała mi mordercze spojrzenia. Ignorowałam je kładąc głowę na ramieniu Justina.
Veronica uśmiechnęła się do mnie podstępnie. Chwyciła Thomasa za koszulkę siadając na nim okrakiem. Byli do mnie odwróceni bokiem więc wszystko doskonale widziałam. Brąz-suka zaczęła wsuwać Thomasowi język w usta. Thomas zasunął ręce na jej tyłek gniotąc go, a Veronica zaczęła drapać jego tors pod koszulką. Nie wytrzymałam i wstałam stając na proste nogi. Posłałam im groźne spojrzenie i wzięłam głęboki oddech.
- Jeśli myślisz, że będę zazdrosna to się mylisz suko. - Wytknęłam w nią palcem, na co ona również wstała.
- Oj jak mi przykro. Zapomniałam, że jeszcze nigdy nie miałaś z chłopakiem bliższego niż buziaki. Masz do cholery 19 lat i jesteś pieprzoną dziewicą! - Wykrzyczała na całą stołówkę, a ja zacisnęłam dłonie w pięści.
- Za to ty puściłaś się z Thomasem w wieku 14 lat! - Wykrzyknęłam głośniej od niej. Veronica chwyciła za swój talerz i rzuciła nim we mnie brudząc sosem od spaghetti moją koszulkę. Syknęłam i obeszłam stolik dookoła. Złapałam ją za włosy dociskając jej głowę do blatu stołu.
- Lepiej się kurwa hamuj, szmato. - Syknęłam i ją puściłam. Chwyciłam za puszkę jej coli i wylałam ją na jej włosy, twarz i zapewne drogą, różową sukienkę.
- udław się, kurwo. - Szepnęła na co wystawiłam środkowego palca w jej stronę. Chwyciłam moją torbę i wyszłam ze stołówki kierując się w stronę wyjścia ze szkoły. Nie miałam zamiaru siedzieć w niej z upieprzoną koszulką i do tego ze zjebanym humorem.
Gnając przed siebie wpadłam na kogoś. Była to dziewczyna nieco niższa ode mnie. Była bardzo ładna.
- Przepraszam, śpieszę się. - Szepnęłam wracając do mojej ucieczki, ale ona złapała mnie za rękę.
- Poczekaj, co się stało? Mogę Ci jakoś pomóc? - Spytała z troską w oczach.
- Masz jakąś wolną koszulkę? Cóż, Veronica Collins wyrzuciła na mnie cały talerz spaghetti. - Wywróciłam oczami wzdychając ciężko.
- Coś się znajdzie, chodź. - Powiedziała z uśmiechem ciągnąc mnie w stronę jej szafki. Wyciągnęła białą koszulkę obszytą koronką. - Będzie na Ciebie? - Spytała pokazują koszulkę.
- Tak, dzięki. - Rozejrzałam się dookoła i szybko zdjęłam moją zaplamioną koszulkę zakładając jej. - Przywiozę Ci ją jutro wypraną.
- Nie ma sprawy, jestem Jessica. - Podała mi dłoń z promiennym uśmiechem. - Jessica Hamilton.
- Miło mi, Jestem Holly Williams. - Uścisnęłam jej dłoń, ale ona się do mnie przytuliła odgarniając włosy z twarzy. Przytuliłam się do dziewczyny i usłyszałam dzwonek. Świetnie.
- Uciekam, mam matematykę z Quilet. - Wywróciła oczami i odwróciła się na pięcie znikając za rogiem. Quilet to chyba najgorsza nauczycielka w szkole z tego co słyszałam. Justin również miał z nią lekcję, ale on się dobrze uczył, więc nie miał z nią problemów. Przesiedziałam resztę lekcji na ławce przed szkołą. Paliłam papierosa, którego wysępiłam od mojego brata. Westchnęłam słysząc dzwonek oznaczający koniec lekcji. Ciekawe czy Justin jest na mnie zły za to co odjebałam. Widziałam go jak wychodził ze szkoły. Chciałam go przeprosić za moje zachowanie, ale jak zobaczyłam, że jest w towarzystwie całej tej ekipy i do tego jakaś blondynka idzie z nim za rękę zagotowało się we mnie. Znałam ją. Nazywała się bodajże Caroline. Kiedyś z nią jeździłam na rowerze. Kiedyś, jak miałyśmy 9 lat. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść w kierunku przystanku autobusowego. Czy Justin już zapomniał, że mieliśmy spędzić dziś miło czas? Musiałam znowu zapalić. Tak naprawdę nie chciało mi się czekać 25 minut na busa. Udałam się do sklepu niedaleko szkoły i kupiłam tam paczkę Marlboro. Czym byłaby sprzedaż używek dla mnie bez sprawdzenia mojego dowodu. Wróciłam z papierosem w buzi zaciagając się mocno. Justina juz nie było. Matta też nie widziałam. Podjechał mój autobus. Wsiadłam do niego jadąc do domu.
Po godzinnej jeździe wysiadłam na mojej ulicy. Poszłam kilka kroków i byłam pod domem. Auta Justina? Co do cholery?
Otwarłam drzwi, a tam coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Mój brat, Thomas, Justin, Chaz i 8 innych chłopaków siedzieli na kanapie oglądając mecz w telewizji. Trzasnęłam drzwiami z całej siły, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Co do cholery, gdzie ojciec i Avalon? - Powiedziałam w stronę Matta, a on się zaśmiał.
- Poszli na kolację. A, zajmiesz się Vanessą? Chyba płakała. - Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, a ja posłałam mu środkowy palec. Weszłam po schodach do pokoju Vanessy. Siedziała w swoim łóżeczku i bawiła się zabawkami.
- Boże Vanessa. Co Ty taka smutna jesteś? - Powiedziałam do niej biorąc ją na ręce. Udałam się do mojego pokoju, a dziewczynka płakała. Udałam się z nią na dół, żeby zrobić jej coś do jedzenia płakała jeszcze bardziej słysząc ich krzyki. Wyszłam z małą na rękach z kuchni stając przed telewizorem.
- Jeśli w tej chwili nie zamkniecie swoich mord to przysięgam wam, rozpieprze ten telewizor waszymi głowami. Nie mam zamiaru siedzieć całą noc przy płaczącym dziecku więc morda w kubeł. - Posłałam im groźne spojrzenie i weszłam z powrotem do kuchni słysząc za sobą gwizdy. W tym momencie nie obchodził mnie nawet Justin. Niech spierdala do Caroline.
Nakarmiłam i przewinęłam Vanessę podśpiewując jej kołysanki. Po 15 minutach dziewczynka już spała. Położyłam ją do łóżeczka i pocałowałam ją w głowę.
- Holly, chodź tu na chwilę! - Krzyknął Matt, a ja niechętnie zeszłam na dół. Posłałam mu spojrzenie, żeby był ciszej. Mecz się skończył i włączyli po cichu muzykę. Został tylko Matt, Chaz, Thomas i Justin. Usiadłam na samym końcu obok Matta kładąc nogi na stół.
- Nienawidzę cię. - Syknęłam do mojego brata zamykając oczy.
- Mieliśmy nadzieję, że zrobisz nam coś do jedzenia, chłopcy zostają na noc. Ojca i Avalon nie będzie, pojechali do rodziców Avalon. Do konca tygodnia mamy wolną chatę. - Niemal się popłakałam i zamknęłam twarz w dłoniach.
- Nie myśl sobie, że będę twoją kucharką, sprzątaczką, praczką i nie myśl sobie, że nie będziesz pilnował Vanessy. - westchnęłam opierając głowę na jego ramieniu.
- Holly, możemy pogadać? - Spytał Thomas, rzuciłam mu zdziwione spojrzenie i spojrzałam na zdezorientowanego Justina.
- Jasne, chodź. - udałam się do przedpokoju opierając się o ścianę. - Czego chcesz?
- Słuchaj, przepraszam. - Złapał mnie za dłoń patrząc w moje oczy. Było w nich widać.. żal, smutek, zmartwienie. - Przykro mi, wiem że źle zrobiłem i straciłem taką wspaniałą dziewczynę. Naprawdę przepraszam.
Pokiwałam głową z obojętnością. Wtedy Thomas położył rękę na moim policzku i spojrzał mi w oczy. Oblizał swoje wargi i co do cholery? Przybliżył się do moich ust i je musnął swoimi. Wtedy wszystko wróciło. Wszystkie wspomnienia sprzed 5 lat. Nie odwzajemniłam jego pocałunku. Odepchnęłam go. Poczułam jak do moich oczu cisną się łzy.
- Nie zbliżaj się do mnie nigdy więcej, nie dotykaj mnie, ani nie całuj rozumiesz?! - Krzyknęłam i pobiegłam na górę. Zatrzasnęłam za sobą drzwi. kładąc się na łóżku. Kiedy się trochę uspokoiłam zdjęłam z siebie ubranie i w samej bieliźnie leżałam na łóżku. Włączyłam na słuchawkach na głos Arctic Monkeys zamykając oczy. Czułam się lepiej kiedy słuchałam ich utworów, ale to co zrobił Thomas nie dawało mi spokoju.
Pisnęłam kiedy poczułam czyjeś ręce na moich plecach. Otworzyłam oczy i odsunęłam się. To był Justin. Zakryłam moje ciało kołdrą.
- Co do cholery? - Szepnęłam ocierając moje oczy.
- Hej, przyszedłem z tobą tylko porozmawiać. - Mruknął kładąc dłoń na moim kolanie.
- Caroline ci się znudziła? - Zaśmiałam się bez humoru.
- Zazdrosna jesteś? - Uniósł brwi do góry na co spuściłam głowę.
- Nie. - Skłamałam. Rozpierdalało mnie od środka kiedy widziałam jak ją trzyma za rękę.
- Strasznie mnie pociąga jak jesteś taka zadziorna. - Szepnął w moje ucho odsuwając kołdrę z mojego ciała.
- Justin... - Szepnęłam, ale bardziej wyszło to jako jęknięcie.
- Pociągasz mnie, Holly. - Wtedy zamknęłam jego usta w namiętnym pocałunku siadając na nim okrakiem. - Pragnę cię.

~~~~~~~~~~~
8 rozdział za nami. Holly miała dziś dużo nerwów hm? Jeszcze ta akcja z Thomasem, niegrzeczny >.<
Podoba się? Jeśli tak to proszę o komentarze c:

@pvcixx

piątek, 20 lutego 2015

7. ''To był dobry dzień...''

Holly Williams P.O.V

Po szkole Justin zabrał mnie do siebie. Wcześniej wysłałam tacie sms'a, że wrócę później. Nigdy nie byłam grzeczna. Zawsze sprawiałam im problemy wychowawcze, ale mimo wszystko uczyłam się w miarę dobrze.
Justin położył dłoń na moim kolanie ściskając je lekko kiedy jechaliśmy w stronę jego domu. Jego dotyk działał na mnie tak kojąco, ale i mnie stresował. Justin na pewno miał za sobą swój pierwszy raz. A teraz? Przez Veronicę wie, że jestem dziewicą. Nie musiał dowiadywać się tego w taki sposób.
- Jesteśmy. - Uśmiechnął się Justin wjeżdżając na podjazd. Jego dom był dwa razy taki jak dom mojego taty. Szczęka opadła mi w dół z wrażenia. Jay się zaśmiał chwytając mnie za brodę i zamknął moje usta. Wywróciłam oczami wychodząc z jego Porshe. Nim się obejrzałam Justin złapał mnie za rękę wchodząc do swojego domu. Byliśmy najwyraźniej sami. Justin mieszkał ze swoim ojcem i bratem. Ale wydawało się, że Chaz też u niego mieszka. Chłopak zaprowadził mnie na samą górę do swojego pokoju. Jego pokój był zdecydowanie większy i lepszy od mojego pokoju w Nowym Jorku. Był cztery razy większy, dominowała w nim czerń, biel i czerwień. Po prawo od wejścia na środku ściany stało ogromne łóżko, nad nim półka z książkami, a po bokach szafki nocne. Na wprost wejścia były dwa duże okna i wyjście na taras. Po lewo stała duża czarna kanapa, praktycznie na środku pokoju i dwa fotele obok niej. Mały szklany stolik, a na nim pełno porozrzucanych gazet i gry. Wielka plazma i tak przebijała wszystko. Była większa od mojego okna! Pod ścianą stało białe pianino i trzy gitary, a za nimi wejście chyba do łazienki, a z drugiej strony prawdopodobnie do garderoby. Wzięłam głęboki oddech, a Justin złapał mnie za biodra idąc ze mną na kanapę.
- O mój Boże! Justin co ty czytasz?! - Pisnęłam i wzięłam do ręki kilka gazet Playboy'a. - To obrzydliwe, natychmiast to wynieś!
Justin się zaśmiał rzucając gazety na fotel. Przyciągnął mnie do siebie, a ja odwróciłam głowę udając urażoną i obrażoną. Chłopak skorzystał z okazji i zaczął składać czułe pocałunki na mojej szyi oraz dekolcie. Usiadł na kanapie przyciągając mnie do siebie, przez co usiadłam na nim okrakiem. Wplotłam palce w jego włosy delikatnie ciągnąc go za końce na co Jay odpowiedział jękiem. Zamruczałam do jego ucha przejeżdżając palcami po jego umięśnionym torsie. Spojrzałam w jego oczy. Justin szybko złapał mnie za biodra wstając ze mną. Jego usta zaatakowały moje, a ja odwzajemniałam namiętne pocałunki. Przycisnął mnie do ściany lekko ocierając się o mnie.
Pisnęłam przerażona czując jego wypukłość na spodniach.
- Boże Justin, schowaj to! - Pisnęłam zakrywając twarz w dłoniach.
- Jak mam to schować? - Spojrzał na swoje krocze odstawiając mnie na ziemie śmiejąc się. - Stęskniłem się, Holly. - Jęknął moje imię na co przygryzłam moją dolną wargę. Justin posłał mi cwany uśmiech zjeżdżając rękoma na moją pupę. Ścisnął mocno mój tyłek podnosząc mnie i obkręcając przez co polecieliśmy na łóżko. Było strasznie wygodne i chciałam tutaj spać. Justin wisiał nade mną ilustrując moją twarz. Przeczesał palcami moje włosy siadając obok mnie.
- Zmieniłaś kolor i dziwnie ci... urosły? - Spytał unosząc brwi do góry.
- Przedłużyłam i zmieniłam kolor. - Puściłam mu oczko oblizując seksownie moje wargi.
Justin cicho zamruczał znowu rzucając się na moje usta. Zachichotałam trącąc jego głowę nosem. Zaczęłam całować, ssać i lizać jego szyję, a on odpowiadał mi jękami.

***

Justin odwiózł mnie do domu. Spędziłam w jego ramionach całe popołudnie i byłam wniebowzięta. Jutro Jay miał przyjechać do mnie. Poznać mojego ojca, dokładnie mojego brata, żonę mojego taty, Avalon i ich córką, Vanessą. Dojechaliśmy pod mój dom.
- Dziękuję za podwózkę. - Szepnęłam ściskając jego dłoń.
- Dziękuję za mile spędzony czas. - Puścił mi oczko. Złapałam go za brodę i namiętnie pocałowałam jego wargi. Bez pożegnania wyszłam z jego auta wchodząc do domu. Oparłam się o ścianę uśmiechając się od ucha do ucha. Zdjęłam buty i kurtkę tanecznym krokiem udając się do mojego pokoju. Rzuciłam torbę na krzesło przy biurku i rzuciłam się na łóżko. Napisałam Tamarze sms'a
Holly: Nie uwierzysz, chodzę z Justinem do jednej szkoły i dzisiaj spotkałam Veronicę, która mnie zaczęła wyzywać więc ją pobiłam. Potem Justin mnie przeprosił za brak kontaktu i zabrał mnie do siebie i praktycznie cały czas się obściskiwaliśmy! Kurwa, Tamara! Jestem taka szczęśliwa. Nic mi dziś nie zjebie humoru. * xoxo

Po wysłaniu wiadomości zdjęłam z siebie wszystkie ubrania kierując się do łazienki. Wleciałam pod prysznic, umyłam zęby, włosy. Ubrałam się w piżamę i wparowałam do łóżka zasypiając.
To był dobry dzień.

Justin Bieber P.O.V

Po odwiezieniu Holly do domu pojechałem na boisko. Była 21:14. Wiedziałem, że zastanę tam jeszcze moich kumpli. Podjechałem na parking wychodząc z auta. Nie myliłem się. Stali tam, rozmawiali i palili szlugi. Podbiłem do nich z każdym się witając. Veronica na mnie spojrzała posyłając mi kuszące spojrzenie. Kuszące dla każdego innego kolesia tylko nie na mnie. Ta suka dostała dziś za swoje. Zawsze do mnie zarywała i jestem szczęśliwy, że Holly jej wyjebała, ale za co? Za wyzwiska, poza tym to był jej pierwszy dzień w szkole. Musiałem się czegoś dowiedzieć, jednak wolałem się tego dowiedzieć od Holly.
Po 20 minutach dołączył się do nas Drake. Drake jest wykonawcą i raperem. Czasami z nim coś tworzyłem i wychodziło nam naprawdę dobre gówno.
Znałem Drake'a już lata. Był moim dobrym kumplem, mimo że był ode mnie parę lat starszy.
Przesiedzieliśmy tak może z 2 godziny. Udałem się do domu, byłem zbyt zmęczony dzisiejszym dniem.
Zrobiłem sobie kanapki i zaparzyłem kawy. Postanowiłem wysłać sms'a do Holly.
Justin: Świetnie się dziś bawiłem. Jutro będzie zdecydowanie lepiej. Wyśpij się Holly, dobrej nocy skarbie. * Wysłałem go i poszedłem do siebie do pokoju. Odpaliłem papierosa rozbierając się do bokserek. Przez dzisiejszą zabawę z Holly trudno było mi się na czymkolwiek skupić. Holly mnie kręciła, nawet bardzo.
Ta dziewczyna musi być moja.

~~~~~~~~~~~~
Mamy 7 rozdział. Bardzo wszystkim dziękuję za wsparcie. Jeśli czytacie to opowiadanie to proszę - Skomentujcie! To naprawdę motywuje i zachęca.

@pvcixx

6. ''Nikt Cię nie chcę Holly, nikt...''

Holly Williams P.O.V

Przebudziłam się około 6 nad ranem i stwierdziłam, że nie ma sensu, żebym poszła znowu spać. Mieliśmy wyjechać około 9. Musiałam się jeszcze spakować. Wziąć jakieś ciuchy, które mi się przydadzą w Cambridge i oczywiście do szkoły.
Najpierw udałam się do łazienki. Wzięłam ziemny prysznic, który od razu mnie rozbudził. Nałożyłam na ciało żel o zapachu tutti frutti i szampon z odżywką. Szybko się opłukałam. Wysuszyłam włosy plącząc go w kłosa. Przemyłam twarz, nałożyłam podkład, zrobiłam lekkie kreski i potuszowałam rzęsy. Umyłam zęby wychodząc z łazienki. Nałożyłam na siebie zwykłą bieliznę, szorty z wysokim stanem i wystającymi kieszeniami, bluzkę na cienkich ramiączkach, którą wsunęłam w spodnie, beżowy sweterek i czarne balerinki. Spakowałam prawie wszystkie moje ubrania i materiały potrzebne do nauki. Nagle dodałam sms'a.
Tamara: Dzień dobry suczko! Gotowa, żeby podbić świat?! Zbieraj się, za 40 minut będę pod twoimi drzwiami, cipko * x
Oczywiście, a kto inny. Zaśmiałam się do siebie i odpisałam jej szybkim ''okej''.
Zbiegłam na dół z walizką i torebką wchodząc do kuchni. Tam stała mama rozmawiając przez telefon, prawdopodobnie ze swoim znajomym z pracy, z którym miała jechać z delegację. Ubrana była w białą koszulę z kołnierzykiem i szarą spódnicę przez kolana. Moja mama była bardzo szczupła, miałam to po niej. Nigdy nie widziałam mojej mamy w niskich butach. Była dość niska, niższa ode mnie. Na szczęście wysokość odziedziczyłam po tacie. Matt stał tam pijąc z gwinta mleko. Ubrał się jak zawsze. Czyli w krótkie spodenki i z białą koszulkę. Nigdy nie ogarniałam jak chłopak może chodzić w japonkach. Najwyraźniej Mattowi to odpowiadało.
Zjadłam tylko jedną kanapkę z masłem i napiłam się mleka. W domu rozniósł się dźwięk dzwonka. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Tamarę z dwoma walizami.
Na samą myśl, że za miesiąc nie będę miała jej, mnie jeszcze bardziej przygnębiał. Uśmiechnęłam się do niej słabo żegnając się z mamą. Obiecałam jej, że będziemy rozmawiać przez internet i telefon. Pocałowałam jej policzek wtulając się do niej po raz ostatni. Wyszłam z domu i usiadłam w aucie na tylnym siedzeniu. Matt usiadł na miejscu kierowcy włączając GPS-a. na miejscu pasażera usiadła Tamara opowiadając Mattowi o Chazie. Włożyłam w uszy słuchawki i zamknęłam oczy. Przypomniałam sobie wszystkie dni, które spędziłam z Justinem w Monte Carlo.
Włączyłam  Drake'a - Started From The Bottom. Zaczęłam w myślach śpiewać piosenkę.

Fuck a fake friend, where you real friends at?
Pieprzyć dwulicowców, gdzie wasi prawdziwi przyjaciele?

We don’t like to do too much explaining
Nie lubimy zbyt dużo tłumacćzyc

Story stay the same through the money and the fame
Historia wciąż brzmi tak samo, mimo kasy i sławy


Słuchając tej piosenki myślałam tylko i wyłącznie o Veronicę i Thomasie.
Ruszyliśmy z Nowego Jorku. Miała się zapowiadać długa, naprawdę długa podróż. Zamknęłam oczy i oddałam się snu.

Siedem godzin później byliśmy w Cambridge pod domem mojego taty. Obudził mnie Matt szturchając mnie ramieniem. Wyszłam z auta przeciągając się. Spojrzałam na dom. Był duży, biały z dużą ilością balkonów. Zza drzwi wyszedł mój ojciec, za nim kobieta, tak to ta sama kobieta, z którą tata zdradził mamę, jego nowa żonka, z dzieckiem na rękach. Wyglądało na około 3 lata. Posłałam im smutny uśmiech. Przywitałam się z tatą i udałam się do mojego wyznaczonego pokoju rozpakowując się.

* Miesiąc później *
Dziś miał być ten fatalny dzień. Pierwszy dzień w nowej szkole. Musiałam uczęszczać do szkoły w Stratford. Starym mieście mojego taty gdzie też mieszkała Veronica. Miałam nadzieję, że jej tam nie spotkam.
Przez cały ten miesiąc Justin ani się do mnie nie odezwał ani nie dał znaku życia. Może byłam dla niego chwilową przygodą. - przygodą bez seksu. Może chciał mieć na co popatrzeć. Nie. Nie ma na co patrzeć.
Wczoraj pojechała Tamara do domu. Ona i Chaz codziennie rozmawiali przez telefon, ale kiedy Tamara mówiła coś o Justinie on zmieniał temat. Chaz nie wiedział, że jesteśmy w Cambridge. Tamara spotkała się z nim Brantford.
Założyłam na siebie legginsy, białą koszulę i biały sweterek. Na stopy wsunęłam czarne Vansy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Podczas wakacji przefarbowałam je na jasny kasztan i przedłużyłam, więc sięgały mi do pupy. Zrobiłam delikatny makijaż, nałożyłam skórzaną kurtkę na moje ramiona. Chwyciłam za telefon i słuchawki oraz torbę do szkoły wychodząc. Nigdy nie jadłam śniadań przed szkołą, dopiero lunch. Tata zawiózł nas do szkoły.
Wysiadłam i zobaczyłam przed sobą duży, biały budynek i masę ludzi. Wyszłam razem z Mattem, a ten objął mnie ramieniem. Ktokolwiek by nas teraz zobaczył nie nazwałby nas rodzeństwem. Nie byliśmy do siebie ani trochę podobni. Westchnęłam spoglądając smutno na brata. Przez cały miesiąc chodziłam smutna. Zależało mi na Justinie i się w nim zauroczyłam. Powiedział, że o mnie nie można zapomnieć. Nie? A jednak.
Znalazłam moją szafkę wkładając do niej książki. Miałam mieć teraz angielski. OMG, nie byłam totalnie przygotowana. Wzięłam głęboki oddech kiedy usłyszałam jak znajomy głos woła mojego brata. Odwróciłam się i spojrzałam na nią. Tak, to była ta suka. Veronica. Zacisnęłam moje pięści na co z rak wypadły mi książki. Spojrzeli w moją stronę, a Matt mnie zawołał. Pozbierałam swoje książki stając twarzą twarz z moim wrogiem.
- Oj, Holly. Miło cię widzieć! Tyle lat minęło. - Powiedziała ze sztucznym uśmiechem na jej wytapetowanej mordzie. Przytuliła mnie na co od razu ją popchnęłam.
- Ty dziwko. Po wszystkim co mi zrobiłaś wciąż się zachowujesz jakby to było nic? - Parsknęłam śmiechem popychając ją na kogo? Thomasa. Moja twarz zaczęła się gotować, a moje dłonie pocić.
- Oh proszę cię, to było dawno Holly. Na pewno chcesz rozdrapywać stare rany? Przecież to nic nie znaczyło. - Że co kurwa? Zostałam zdradzona i to podwójnie. A nawet potrójnie licząc mojego ojca. Zacisnęłam dłonie w pięści starając się nie wybuchnąć.
- Nic nie znaczyło? Pierdolnij się w łeb idiotko. - Wykrzyczałam w jej twarz patrząc na nią śmiertelnym wzrokiem.
- Wiesz co? Thomas od początku waszego związku się za mną uganiał. Wystarczyło pokręcić tyłkiem i był mój. Nie moja wina, że jesteś taka kiepska. Trzeba było się z nim przespać, może by z tobą był. Chociaż wątpię, spójrz na siebie Holly. Jesteś PIEPRZONĄ DZIEWICĄ, NIKT cię nie chce Holly, NIKT! - Wykrzyczała na co pociągnęłam ją za włosy i uderzyłam ją w twarz z całej mojej siły.
- Nigdy dziwko nie mów do mnie w ten sposób. - Syknęłam rzucając nią o szafki. Całe szczęście, że nie założyłam koturn. Uśmiechnęłam się w jej wystraszone oczy i uderzyłam ją w drugi policzek.
- Holly! Oszalałaś?! - Usłyszałam za sobą głoś Matta, który próbował mnie odciągnąć od brąz-kurwy.
- Lepiej ze mną nie zadzieraj. - Wskazałam na nią palcem zbierając z ziemi moje książki. - Bądź pewna, jeszcze z Tobą nie skończyłam.
Odwróciłam się na pięcie zostawiając za sobą gwiazdy, przerażenie niektórych ludzi, ale zabrałam za sobą szał.
- Holly Williams, proszona jest o udanie się do gabinetu dyrektora w trybie natychmiastowym! -Krzyknęła pewna kobieta przez co krzyknęłam kurwa i udałam się według mapki do gabinetu dyrektorki. Pierwszy dzień w szkole i problem.

Justin Bieber P.O.V.

Czy ja dobrze usłyszałem? Holly Williams? Siedziałem na stołówce kiedy mój kumpel Cameron przybiegł do nas informując nas, że moja kumpela,Veronica się z kimś bije. Od razu zerwaliśmy się z miejsca i pobiegliśmy to zobaczyć. Veronica wyzywała Holly od dziewic i, że nikt jej nie chcę, a Holly rzuciła się na nią z pięściami. Co ona do cholery robiła w mojej szkole? Musiałem z nią porozmawiać. Na następnej przerwie ją znalazłem. Siedziała sama ze słuchawkami w uszach na dziedzińcu. Chyba coś rysowała. Podszedłem do niej bliżej i zobaczyłem rysunek widoku, który znajdował się w jej otoczeniu. Usiadłem na ławce obok niej łapiąc ją za dłoń na co od razu podskoczyła i podniosła głowę. Spojrzałem w jej oczy. To zdecydowanie była Holly.
- Justin?! - Krzyknęła, a ja się do niej uśmiechnąłem. - Ty gnoju! - Tylko usłyszałem i poczułem uderzenie w policzek.
- Co do cholery Holly? - Spytałem zrywając się na proste nogi co ona również uczyniła.
- Jak mogłeś się do mnie nie odzywać przez miesiąc. Nienawidzę cię. Zostawiłeś mnie samą, smutną i zagubioną. Po co ci był mój numer skoro nie napisałeś głupiego ''co tam?''. Wiesz co? Pieprz się Justin. - Powiedziała ze złością i odwróciła się zabierając swoje rzeczy. Po chwilowym szoku przybliżyłem się do niej i objąłem ją mocno ramionami, a ona jakby się rozluźniła. Po chwili wtuliła się do mnie rzucając wszystkie swoje rzeczy na podłogę.
- Tęskniłam za  tobą Justin. Myślałam o tobie każdego jebanego wieczoru. - Szepnęła w moją klatkę piersiową, a ja pocałowałem ją w czoło.
- Ja za tobą też, przepraszam Holly. - Szepnąłem patrząc w jej oczy. W końcu pocałowałem ją. Brakowało mi jej miękkich ust i jej ciepłego dotyku.

Bieber, ta dziewczyna cię kiedyś zabije.

~~~~~~~~~~
Jest i 6 rozdział. Podoba się? jeśli tak to proszę Was o komentarze x *

@pvcixx

5. ''O Tobie się nie da zapomnieć...''

Holly Williams P.O.V

W jakim sensie on mnie pragnie? Co jeśli mi zrobi jakąś krzywdę, albo coś czego sama nie chce? Ale przecież było tak miło...
- W jakim sensie, Justin? - Szepnęłam nieco przerażona. Zluzowałam uścisk na jego karku zagryzając wargi.
- Nie skrzywdzę Cię, Holly. - Przejechał nosem po moim policzku idąc ze mną na brzeg.
- To w jakim sensie mnie... pragniesz? - Ostatnie słowo wyszeptałam zakłopotana i z pewnością oblana rumieńcem.
Justin westchnął odstawiając mnie na piasku. - Polubiłem Cię, Holly.
Złapał mnie za dłonie przyciągając mnie do siebie.
- Wiem, że znamy się dopiero 4 dni, ale bardzo Cię lubię. - Czy on jest zdenerwowany? O mój Boże.
- Justin. Ja Ciebie też lubię. - Zachichotałam na widok jego zdenerwowania przejeżdżając po jego policzku opuszkami palców. - Zimno trochę.
- Tak, chodź. Odwiozę Cię do domu. - Szepnął Justin biorąc swoje ubrania owinął rękę wokół mojego pasa.
- Dobrze, Justin. - Również wzięłam moje ciuchy kierując się w stronę jego samochodu.

Po 30 minutach dojechaliśmy do mojego hotelu. Podczas jazdy w aucie Justina założyłam sukienkę i szpilki, a Jay ubrał się zanim wyjechaliśmy z plaży. Stanęliśmy twarzą w twarz. Złapałam go za policzek i musnęłam delikatnie jego wargi.
- Dobranoc, Justin. - Szepnęłam całując go jeszcze raz.
- Dobrej nocy, Holly. - Uśmiechnęłam się na jego słowa i odwracając się weszłam do hotelu.

****

Przez kolejne trzy tygodnie regularnie spotykaliśmy się z Justinem. Chodziliśmy na randki, zwiedziliśmy Francję. Jay nie zabierał mnie już do drogich restauracji tylko zazwyczaj na plażę, a raz nawet sam ugotował dla nas kolację. Poznałam jego przyjaciela, Chaza, w którym Tamara totalnie się zauroczyła. Ciągle o nim gadała, a cieszyła się jak nienormalna, kiedy Chaz zaprosił ją na pierwszą randkę. Poznałam również ojca Justina, był bardzo miły.
Dziś był dzień mojego odlotu. Byłam przez to smutna, Nie wiedziałam czy moja dalsza znajomość z Justinem będzie w ogóle istniała, czy to tylko chwilowe zauroczenie. Tak, byłam zauroczona Justinem i tym co dla mnie robił. Wymieniłam się z nim numerami telefonów, facebookiem i twitterem.
Stałam na lotnisku patrząc na Chaza i Tamarę. Tamara się popłakała. Była kompletnie zauroczona Chazem, wtulała się w niego i całowała go bez opamiętania. Spojrzałam na Justina i smutno się uśmiechnęłam.
Wszystko co dobre szybko się kończy.
Justin odwzajemnił mój uśmiech przytulajac mnie do swojej piersi. Wtuliłam się w niego ostatni raz zaciągając się jego zapachem. Musnęłam lekko jego szyję, a on złapał mój podbródek.
- Będę za Tobą tęsknić, Holly. - Wyszeptał Justin do moich warg i czule mnie pocałował. Nikt jeszcze nigdy mnie tak nie całował. Nie był to pocałunek proszący o więcej, nie był to pocałunek namiętny. Był to pocałunek mówiący ''Proszę, zostań ze mną. Nie opuszczaj mnie.''
- Ja za Tobą też, Justin. - Szepnęłam odwzajemniając jego pocałunki. Nagle stało się coś czego nikt z nas nie przewidywał. Na pewno nie ja.
Chaz złapał za rękę Tamarę patrząc w jej oczy.
- Wiesz. Tamara. Bardzo Cię lubię. Um.. - Spuścił głowę splatając palce jego i Tamary w jedność.
- Wiem, Chaz, Ja Ciebie też. - Szepnęła podnosząc jego głowę.
- Rzecz w tym, że.. - Zaklnął pod nosem ściskając mocniej ich dłoń. - Cholera, Tamara. Zostaniesz moją dziewczyną? - Spytał z nadzieją w oczach.
Spojrzeliśmy na siebie z Justinem i uśmiechnęliśmy się do siebie. Widziałam po minie Tamary, że jest zaskoczona. Mogłam sobie tylko wyobrażać jak bardzo szalała za Chazem.
Nie mogłam powiedzieć, że nie chciałabym usłyszeć takich słów od Justina.
- O Boże, Chaz! - Krzyknęła po chwili Tamara. - Oczywiście, tak, tak tak. - Pisnęła radośnie rzucając mu się na szyję. Można by powiedzieć, że Chaz dosłownie odetchnął z ulgą. Mocno ją do siebie przytulił i usłyszałam głos Matta.
- Chodźcie już, mamy za chwilę odprawę. - Krzyknął zirytowany podchodząc do nas i zabierając od nas walizki.
- Pamiętaj o mnie, Justin. - Szepnęłam do jego ucha i musnęłam jego szyję.
- O Tobie nie da się zapomnieć, kochanie. - Pocałował mnie w czoło i przytulił. Nazwał mnie kochaniem. Dobra, miałam nogi jak z waty. Myślałam, że się rozpłynę.
- Do widzenia, Justin. - Uśmiechnęłam się smutno i odeszłam w stronę odprawy. Pomachałam mu jeszcze i wtedy poczułam łzy cisnące się w moje oczy. Nie mogłam się rozpłakać. W końcu nie byliśmy razem, więc dlaczego za nim tęskniłam? Zdecydowanie namieszał mi w głowie.

Przez cały lot słuchałam jaki to Chaz jest cudowny, jak to Tamara się cieszy, że są razem. Tak naprawdę nie zwracałam na nią uwagi. Byłam przybita, że musiałam się rozstać z Justinem,

****

Przy wieczornej kolacji siedzieliśmy w trójkę przy stole jedząc zamówioną pizzę. Tylko ja, mama i Matt. Nikogo więcej. Zawsze brakowało mi obok taty. Tata był dobrym człowiekiem, ale zdradził mamę przez co też zdradził nas. Ostatni raz byłam u niego kiedy rodzice mieli rozwód. Wtedy była ta cała sprawa z Thomasem i Veronicą. Dziwka.
- Chciałabym z wami o czymś porozmawiać. - Powiedziała nieco zdenerwowana mama wzdychając cicho.
- Co się stało mamo? - Spytał Matt wycierając ręce w chusteczkę.
- Będziecie musieli na jakiś czas przeprowadzić się do ojca. - Że co do cholery? Posłałam jej spojrzenie, które mówiło ''kontynuuj''. - Mamy problemy finansowe w firmie i muszę wyjechać na pół roku za granicę. Musicie przeprowadzić się do ojca i tam chodzić do szkoły. Wasz tata obecnie mieszka w Cambridge. Pojedziecie tam już jutro. Bardzo mi przykro, na pewno was zawiodłam. - Mruknęła smutno mama, na co ją przytuliłam.
Rozmawiałam jeszcze godzinę z mamą o tym co się wydarzyło i wzięłam głęboki oddech. Było mi przykro.
- Mamo, czy na okres wakacji mogłabym wziąć ze sobą Tamarę? Ładnie proszę. - Zrobiłam minę szczeniaczka na co ona westchnęła.
- Zadzwonię do twojego ojca i z nim o tym porozmawiam. - Pogładziła mnie po ramieniu.
Udałam się do mojego pokoju ściągając z siebie wszystkie ciuchy. Zostałam tylko w koronkowej bieliźnie. Umyłam zęby, twarz, zmywając resztki makijażu z twarzy. Włosy spięłam w warkocza wsuwając się pod ciepłą kołdrę.
Włożyłam do uszu słuchawki i włączyłam piosenkę Sam'a Smith'a - Stay With Me

Oh, won't you stay with me
Och, czy nie zostaniesz ze mną?

'Cause you're all I need
Jesteś wszystkim czego potrzebuje

This ain't love, it's clear to see
To nie miłość, to oczywiste,

But darling, stay with me
Ale kochanie zostań ze mną


Było jedynym co mogłam zaśpiewać bo w moich oczach zaczęły gromadzić się łzy. Czy to możliwe, żeby tak tęsknić za kimś, z kim się nawet nie jest? Kogoś, kogo zna się miesiąc? Czy przez miesiąc można się do kogoś przywiązać?
Jedno było pewne.
Tęskniłam za Justinem.

~~~~~~~~~~
Mamy piąty rozdział. Holly nie skojarzyła miejsca zamieszkania swojego ojca z miastem Justina. Ciekawe co się potoczy dalej.
Kolejny rozdział dodam prawdopodobnie dzisiaj po południu.
Dziękuję za wsparcie i proszę Was o komentarze jeśli to czytacie. To naprawdę zachęca * x

@pvcixx

czwartek, 19 lutego 2015

4. ''Wszystko dla Ciebie...''

Justin Bieber P.O.V

Po wybuchu radości Holly w samochodzie przesiedzieliśmy cicho. Była widocznie zażenowana całą tą sytuacją. Położyłem dłoń na jej kolanie aby upewnić ją, że wszystko okej. Posłała mi delikatny uśmiech odwracając głowę. Podjechaliśmy na parking. Wysiadłem z auta i otworzyłem drzwi brunetki. Zachichotała. Pewnie powiedziała sobie w myślach ''co za gentleman''. Przewróciłem oczami biorąc jej dłoń.
- Nie przywitałaś mnie buziakiem na dobry wieczór. - Powiedziałem udając smutnego i urażonego.
- Ojejku, przepraszam. - Zachichotała muskając lekko mój kącik ust. - Tyle ci musi starczyć, misiu.
Wywróciłem oczami wychodząc do środka. Potwierdziłem rezerwację, a koleś w garniturze zaprowadził nas do naszego stolika na tarasie, z którego widoczne było całe wybrzeże Monte Carlo. Wybrałem stolik w najbardziej ustronnym miejscu, żebyśmy z Holly mogli na spokojnie porozmawiać. Przybliżyliśmy się do naszego stolika, a Holly posłała mi zachwycone spojrzenie. Uśmiechała się od ucha do ucha splatając nasze palce. 
Wokół stolika były porozrzucane róże, a na stoliku ich płatki. Zauważyłem też szampana, o którego prosiłem i świece. Odsunąłem jej krzesło, a ona usiadła. Przysunąłem ją z powrotem siadając naprzeciwko niej.
- Podoba ci się? - Wymruczałem spoglądając na kelnera jak polewa nam alkoholu do kieliszków. Posłałem mu dziękujące spojrzenie, a ten oddalił się.
- Jest świetnie. Justin, naprawdę się tego po tobie nie spodziewałam. - Zaczęła. - Ale pewnie wszystko było zbyt drogie. Justin, głupio mi. - Spuściła głowę, a ja ścisnąłem jej dłoń.
- Niepotrzebnie, kochanie. - Szepnąłem, żeby ją uspokoić. - Wszystko dla Ciebie.

Holly Williams P.O.V

Wszystko dla mnie? Co to dokładnie znaczyło? Boże, nie chcę żeby Justin wydawał na mnie tyle pieniędzy. Ta kolacja, jego zachowanie, to w jaki sposób mnie traktował. Wszystko mnie do niego przyciągało i miałam stado motyli buszujących w moim brzuchu pod wpływem jego dotyku czy nawet głosu. Jego oczy mówiły - pragniesz mnie bardziej niż ci się wydaje, Holly. Jego usta mówiły - na co czekasz Holly? Bierz mnie. Jego ciało mówiło - jestem gorący jak cholera. Holly, chcę Cię poczuć. Wszystko było takie idealne. Justin był idealny. Jego imię sprawiało, że się rozpływałam.
Z zamyśleń przerwał mnie śmiech i głos Justina. - Ziemia do Holly. Co z tobą dziewczyno? Wyglądasz jakbyś mnie chciała zjeść. - Zachichotał na co się zaróżowiłam.
- Um.. może już coś wybierzmy? - Zmieniłam szybko temat zakrywając moją twarz menu. Podszedł do nas kelner i zebrał od nas zamówienia. Zamówiłam owoce morza, a deser wybrał Justin.
Kelner przyniósł nasze zamówienia. Zaczęłam jeść powoli środek małży.
- Smacznego, skarbie. - Mruknął Justin puszczając mi oczko.
- Wzajemnie, Jay. - Posłałam mu figlarny uśmiech.

***
Po dwóch godzinach wyszliśmy z restauracji śmiejąc się i żartując. Wsiedliśmy do auta jadąc w przeciwnym kierunku niż mieszkałam.
- Um, Justin dokąd mnie zabierasz? - Szepnęłam zdenerwowana.
- Niespodzianka, kochanie. - Położył dłoń na moim kolanie, a ja się rozłożyłam. Czułam się cudownie. Byłam w cudownym mieście, z cudownym chłopakiem, jadąc cudownym autem w cudowne miejsce.
Po około 20 minutach byliśmy na jakimś parkingu obok morza. Uśmiechnęłam się do siebie wysiadając z auta. Podeszliśmy bliżej wody wtedy Justin złapał mnie w pasie.
- Mam nadzieję, że ta sukienka nie była zbyt droga. - Powiedzial z chytrym uśmiechem.
- Co do cholery? - Mruknęłam kiedy nagle Justin mnie podniósł i pobiegł ze mną w stronę morza. Był w samych bokserkach, Wtf, jak on to zrobił tak szybko. Jak na razie jeszcze się nie zetknęłam z wodą, ale nie wiedziałam ile to jeszcze potrwa.
- Justin odstaw mnie! - Krzyczałam i się szarpałam bijąc go piąstkami w plecy.
- Dobra. - Zaśmiał się zniżając mnie trochę do wody.
- Nie tutaj! na brzegu! - Pisnęłam trzymając się go z całych sił.
- Możesz albo uratować sukienkę i przyjść tu w bieliźnie, albo sukienka zginie razem z tobą. - Zachichotał słodko idąc w stronę brzegu. Oczywiście wybrałam pierwszą opcję.
- Dobra Justin. Idź głębiej i nie patrz. - Powiedziałam stanowczo kiedy mnie odstawił.
- Jaką mam pewność, że mi nie uciekniesz? - Położył ręce na biodrach unosząc go góry brwi.
- Bo i tak nie wiem gdzie jestem i nie wiem jak trafić do domu. - Mruknęłam zdejmując z siebie koturny, Wymamrotał ciche ''okej'' i oddalił się. Woda sięgała mu do pasa. Szybko zdjęłam z siebie sukienkę składając ją idealnie i położyłam na butach. Wbiegłam do wody i zanurzyłam się w niej po samą szyje nie chcąc pokazać mu mojego ciała. Zakryłam lekko moje piersi włosami podchodząc do niego od tyłu. Rzuciłam mu się na plecy na co Justin zanurzył mnie w wodzie.
Po długich sporach i wygłupach wziął mnie na ręce zamykając w niedźwiedzim uścisku. Wciąż staliśmy w wodzie patrząc sobie w oczy.
- Holly. - Wymamrotał cicho do moich warg. - Pragnę Cię.

~~~~~~~~~~~~~~

Mamy kolejny rozdział. Się porobiło hm? Przepraszam, że tak mało. Dzisiaj dodałam za to dwa. Mam nadzieję, że wam się podoba.
Jeśli tak to dajcie pod wpisem komentarz. To naprawdę motywuję i cieszy x
@pvcixx